Producent nie podaje dokładnych informacji dotyczących zabezpieczenia ekranu, wiemy tylko tyle, że jest to wzmacniane szkło 2,5D. Pod jego taflą znajduje się wyświetlacz o przekątnej 6,3 cala i rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli równe 409 ppi. Dzięki proporcjom wynoszącym 19,5:9, urządzenie bardzo dobrze leży w dłoni i nawet podczas obsługi jedną ręką nie można narzekać na komfort użytkowania. Sam wyświetlacz został wykonany w technologii LTPS IPS, dającej bardzo dobre kąty widzenia, szeroką paletę kolorów oraz wysoką dynamikę obrazu. Maksymalna jasność wynosi 460 nitów, a kontrast 1500:1. Ramki wyświetlacza są smukłe i ładnie komponują się z zaokrągloną obudową. Przyciski funkcyjne są oczywiście elementem wyświetlacza, dzięki czemu nie ma problemu z ich odnalezieniem po ciemku. Na prawej krawędzi telefonu umieszczono przycisk włączania/blokowania (lekko powyżej połowy wysokości) oraz nieco nad nim przycisk do regulacji głośności. Oba klawisze posiadają wyczuwalny skok, przez co unikniemy przypadkowego ich naciśnięcia. W dolnej części znajdują się gniazdo ładowania USB-C, port jack, mikrofon i głośnik. Tył telefonu pokryty jest taflą szkła, w jego górnej części znajduje się lekko schowany czytnik linii papilarnych, a powyżej niego dwa obiektywy aparatu. Te niestety wyraźnie wystają, więc użytkownik będzie musiał stanąć przed dylematem - zakupić etui czy eksponować ładnie wykonany tył smartfona i ryzykować zarysowanie szkieł aparatu. Można też użyć silikonowego futerału dołączonego do kompletu, jednak egzemplarz, który otrzymaliśmy do testów, nie zawierał owego etui. Inna sprawa to folia znajdująca się w opakowaniu, osobiście zalecam jej przyklejenie od razu po zakupieniu urządzenia – nie żeby ekran specjalnie się rysował, bo nie zauważyłem z tym problemu, jednak ja zawsze preferuję stosowanie dodatkowej ochrony ;)
Mate 20 Lite mimo posiadania pojedynczego głośnika w dolnej części obudowy, gra dość głośno, a dźwięk jest dobrej jakości. Problem jest jedynie z niskimi tonami, ale ponieważ jest to smartfon, a dodatkowo z budżetowej linii, to nie możemy się tutaj spodziewać innej sytuacji. Jeśli nie jesteście fanami muzyki dyskotekowej, powinniście jak najbardziej być zadowoleni z odtwarzanej muzyki. W kwestii słuchania muzyki na słuchawkach – te dołączone do zestawu są słabej jakości, a dodatkowo przez to, że są douszne, dźwięk z nich płynący nie ma dużego natężenia. Po podłączeniu innych słuchawek (Roccat Syva i Xiaomi Piston Fresh) jakość wyraźnie poszła w górę, choć nie jestem osobiście usatysfakcjonowany głośnością. Owszem, jestem z tych, co lubią słuchać muzyki głośno, ale wychodzę z założenia, że w domu czy podczas spaceru nie muszę dawać maksymalnej wartości (ta zarezerwowana jest na podróże transportem miejskim) i obniżam dźwięk o 1-2 kreski. Wymagające słuchawki takie jak Superlux HD 669 owszem grają, jednak z racji wysokiej impedancji muzyka jest słabo słyszalna. Szkoda, bo liczyłem, że pod tym kątem telefon będzie stał na lepszej pozycji niż urządzenia dostępne za połowę jego ceny.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Huawei Mate 20 Lite - test