Słuchawki za 129zł – brzmi interesująco, sprawdźmy czy niewygórowana cena oznacza wysoki komfort użytkowania. Zacznijmy jednak od samej funkcjonalności. Producent zdecydował się umieścić najważniejsze przełączniki na kablu, zatem nie uświadczymy tutaj żadnych przycisków na muszlach. Lubię to rozwiązanie, a tutaj jest ono przyzwoicie wykonane – przewód, mniej więcej, 40 cm od samych słuchawek skrywa mały panel. Znajdziemy tutaj, przycisk do wyciszania mikrofonu, przycisk do wyłączania iluminacji, a także potencjometr do ustawienia głośności headsetu (niepowiązany z głośnością dźwięku systemowego). Rozwiązanie jak najbardziej poprawne, ale bez rewelacji. Przyciski posiadają wyraźny, wręcz hałaśliwy klik, nie sposób więc przypadkowo coś włączyć i o tym nie wiedzieć. Pokrętło do regulacji głośności natomiast nie ma odczuwalnych stopni, działa jednak płynnie i z delikatnym oporem. W tym samym miejscu znajdziemy też dodatkowe gniazdo jack 3,5 mm, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć zestaw do chociażby telefonu.
Trzeba się jednak liczyć z tym, że wówczas będziemy mieli dwa wiszące kable. Skoro o nich mowa, to warto też omówić ich budowę. Przewód zasilający posiada gruby, materiałowy oplot, jest dość sztywny, nie plącze się, a także ma gumowe zabezpieczenia na końcach. Do komputera natomiast wpinamy pozłacany wtyk USB-A. Przechodząc do samych słuchawek, możemy dostrzec, że producent postawił na miękkie pady, pokryte materiałem skóropodobnym – od razu dają wrażenie wygodnych. Warto też napomnieć o regulacji wielkości słuchawek – jest toporna i brak tu precyzji, ale to poniekąd dobrze, gdy raz je ustawicie, nie ma mowy o omyłkowym przesunięciu.
Na deser zostawiłem mikrofon. Producent pokusił się o umieszczenie go na bardzo giętkim i łatwym do dostosowaniu pałąku, szkoda jednak, że nie jest on wypinany lub chociaż z możliwością schowania go w obudowę muszli. Ciężko jednak spodziewać się takich dogodności w tej cenie, powiedzmy więc, że możemy na to przymknąć oko. Mikrofon to jednak nie koniec, bo na deser przychodzi oświetlenie RGB. To dla mnie też szok, że wpakowano tutaj jeszcze zestaw diod LED i to wielokolorowych. Boczna część muszli ma niewielki obszar, który dumnie oświetla przestrzeń w kolorach tęczy. Czy potrzebnie? Niekończenie. Czy ładnie? Raczej nie. Iluminacją nie można sterować, można ją jednak wyłączyć, ale zapewne znajdzie swoich zwolenników.
Podstawowe elementy omówione, więc pora, aby Sonary wylądowały na mej głowie. Przy tanich słuchawkach, zawsze mam tę obawę, że choćby przyzwoicie grały, to niemożliwe jest, aby korzystać z nich dłużej niż godzinę. Często po prostu takie zestawy są tak niewygodne, że po jednej takiej sesji nigdy do nich nie wracamy. Headset od KFA2 mnie zaskoczył, jest wygodnie i miękko. Słuchawki oczywiście wyraźnie czuć na głowie – swoje ważą. Jednak leżą bardzo komfortowo, dobrze dopasowują się do kształtu czaszki i nie sprawiają wrażenia, jakby zaraz miały zlecieć. Poduszki pokryte ekoskórą już wcześniej przykuły moją uwagę, a teraz zdały dodatkowo egzamin praktyczny. Brak tutaj ucisków i dyskomfortu nawet po kilku godzinach pracy. Za ten aspekt KFA2 zasłużyło na małe brawa, taki komfort to rzadkość w zestawach słuchawkowych w tej cenie.
Minusem konstrukcji, w moim odczuciu, są same muszle. Ich konstrukcja mocno izoluje uszy. Jest co prawda wygodna, ale ścisłe dopasowanie oraz ekoskóra powoduje, że szybko się pocimy. Przestrzeń wokół Waszej małżowiny jest tak mocno izolowana od otoczenia, że zwyczajnie szybko to poczujecie. Na plus natomiast wygłuszenie, jest w porządku – jednak czy warte tej uciążliwości z poceniem? Musicie odpowiedzieć sobie sami, w mojej opinii to duży minus. KFA2 Sonar-04 w ogólnym rozrachunku pod względem wygody użytkowania wypadają nieźle, zwłaszcza w tej półce cenowej. Mają swoje bolączki, ale przy wielu aspektach odrobiono tutaj lekcje i jest naprawdę dobrze.
Pokaż / Dodaj komentarze do: KFA2 Sonar-04 – test niedrogich słuchawek dla graczy z dźwiękiem 7.1