Mercusys MR80X - test niedrogiego routera Wi-Fi 6. Nie warto przepłacać?

Mercusys MR80X - test niedrogiego routera Wi-Fi 6. Nie warto przepłacać?

Mercusys MR80X - budowa zewnętrzna i wykonanie

MR80X zapakowany został w klasyczne dla marki Mercusys kartonowe pudełko w czarno-czerwonym kolorze z grafikami prezentującymi produkt, a także informacjami o jego najważniejszych cechach. W środku czeka na nas standardowe wyposażenie, gdzie poszczególne elementy umieszczono w papierowej wytłoczce i zabezpieczono dodatkowo foliami, co skutecznie chroni sprzęt choćby przed zarysowaniem. Poza routerem w środku znajdziemy także zasilacz, kabel ethernetowy oraz obowiązkową dokumentację, w tym instrukcję obsługi, która zawiera sekcję w języku polskim.

MR80X wygląda praktycznie identycznie jak recenzowany przez nas MR70X. Oznacza to, że otrzymujemy sprzęt zamknięty w obudowie o dość oryginalnym płaskim geometrycznym kształcie. Konstrukcja jest relatywnie niewielka (208,8 × 171,6 × 41,7 mm) i lekka (650 gramów), ale nie do tego stopnia, żebyśmy mieli wrażenie obcowania z wydmuszką. Producent sięgnął oczywiście po czarne tworzywo sztuczne, a MR80X do budowy wykorzystuje zarówno błyszczący, jak i matowy plastik z nietuzinkowym wzorem, stanowiącym jednocześnie otwory wentylacyjne. Trzeba przyznać, że taki zabieg sprawia, że produkt prezentuje się nowocześnie. Nie można czepiać się też jakości wykonania, ponieważ poszczególne elementy są dobrze spasowane, a zastosowane tworzywa wydają się trwałe. Problematyczne jest jednak błyszczące wykończenie, które szybko zbiera rysy, kurz i łatwo się palcuje. Poza tym router w trakcie pracy wyraźnie się nagrzewa, więc warto zadbać o przewiewną przestrzeń, by uniknąć przegrzewania. 

Z przodu urządzenia zastosowano pojedynczą dwukolorową diodę informacyjną, która zdradza tylko, czy router funkcjonuje prawidłowo (zielony kolor), czy coś jest nie tak (pomarańczowy kolor). Podwozie jest perforowane, co powinno pomóc w odprowadzaniu ciepła. Szkoda tylko, że nóżki wykonane są z tego samego twardego plastiku zamiast gumowanego materiału, który mógłby zapobiec ślizganiu się routera. Nie znajdziemy tu także otworów umożliwiających powieszenie MR70X na ścianie, co wydaje się istotnym przeoczeniem. Oczywiście są również tabliczki znamionowe, gdzie umieszczono domyślne nazwy SSID, nadawane przez router i kod PIN.

Nowy router Mercusys otrzymał także 4 zewnętrzne anteny dookólne o zysku 5 dBi, więc siła sygnału nie powinna stanowić problemu. Anteny można dość swobodnie ustawiać, ale niestety są zintegrowane z routerem, więc nie mamy możliwości ich podmiany, jak to ma miejsce w modelach korzystających ze złączy RP-SMA. Tylny panel zdradza pierwsze cięcia w budżecie MR80X, ponieważ zestaw portów jest naprawdę skromny. Zastosowano tu jedynie 4 porty ethernetowe: jeden WAN i zaledwie trzy LAN, choć wszystkie w standardzie gigabitowym. Widać, że jest to sprzęt skierowany do osób korzystających przede wszystkim z bezprzewodowej łączności. Co więcej, producent nie pokusił się nawet o odróżnienie na niebiesko WAN i żółto LAN-ów, co wydaje się branżowym standardem, ułatwiającym orientację, kiedy nie mamy swobodnego dostępu do tylnego panelu. Tutaj LAN-y są czarne, a WAN szary. Całości dopełniają zaś przycisk Reset/WPS oraz gniazdo zasilające. Oznacza to, że nie uświadczymy tu żadnego portu USB, który pozwoliłby podłączyć nośnik danych udostępnianych w domowej sieci czy drukarkę. 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Mercusys MR80X - test niedrogiego routera Wi-Fi 6. Nie warto przepłacać?

 0