MSI GS66 Stealth 10SGS - Wnętrze, układ chłodzenia i kultura pracy
Aby zdjąć dolną część obudowy i dostać się do wnętrza laptopa wystarczy odkręcić 7 klasycznych śrubek typu Philips. Tu czeka nas miła niespodzianka, ponieważ zamiast rewersu płyty głównej, jak w GS65, tym razem otrzymujemy bezpośredni dostęp do kluczowych komponentów, w tym układu chłodzenia, pamięci RAM oraz dysku SSD. Jak już wspominaliśmy, w środku znajdują się dwa sloty SO-DIMM na pamięci RAM i tyle samo gniazd na dyski SSD w formacie M.2 (z czego zajęte są oba na RAM i jedno na nośnik danych). Z kolei procesor i karta graficzna są wlutowane w płytę główną, co jednak jest standardem i trudno robić z tego zarzut.
Sam układ chłodzenia GS66 Stealth 10SGS doczekał się istotnej rozbudowy względem poprzedniej generacji, ale można było się tego spodziewać ze względu na większe gabaryty laptopa. Pod maską wciąż znajdują się trzy wentylatory, ale liczba radiatorów została podwojona z dwóch do czterech, a rurek cieplnych wzrosła z pięciu do siedmiu. Dwa ciepłowody umieszczono nad CPU, a pięć przechodzi wyłącznie przez GPU. Jak taka kombinacja wypada w praktyce? Pozytywnie zaskakuje test na występowanie throttlingu, polegający na 20-krotnym ukończeniu benchmarku 3D Mark Time Spy. MSI GS66 Stealth uzyskuje w tej próbie stabilność płynności animacji na poziomie 98,4%, co oznacza, że benchmark został zdany pozytywnie. W czasie jego trwania taktowanie CPU utrzymywało się na poziomie 4,6 GHz, a GPU w okolicach 1300 MHz. Takie wartości będą regularnie występować w grach, toteż o wysoką wydajność w nich nie ma obaw. Owszem, mocne syntetyczne obciążenie rozkłada układ chłodzenia na łopatki, ale podążając tym tropem, każdy notebook prędzej czy później polegnie, stąd z czystym sumieniem możemy określić system Cooler Boost Trinity+ mianem wystarczająco efektywnego do zaspokojenia docelowych potrzeb zainstalowanych podzespołów.
W trakcie stress testów temperatura procesora sięgała maksymalnie 96°C, co jest wysoką wartością, ale wciąż w granicach akceptowalności, tym bardziej, że tak wysoka wartość utrzymuje się przez krótką chwilę i szybko zostaje zbita do 90°C, co wiąże się jednak z obniżeniem taktowania. Tutaj trzeba zaznaczyć, że maksymalna odnotowana przez nas wartość zbliżała się do 5 GHz (co ciekawe w czasie niektórych testów potrafiła długo utrzymywać się na tym poziomie), ale w czasie długotrwałego i maksymalnego obciążenia CPU potrafiła spaść do 2,8 GHz. W realnych scenariuszach nie powinna jednak spadać poniżej 4 GHz. Jeśli zaś chodzi o GPU, to temperatury maksymalnie sięgały 75°C, a taktowanie oscylowało w granicach 735 - 1250 MHz.
Tu dochodzimy do dość kontrowersyjnego elementu, czyli kultury pracy GS66. O ile w spoczynku lub pod niskim obciążeniem laptop potrafi być praktycznie bezgłośny, to w momencie, kiedy wentylatory się rozpędzą, szum jest już naprawdę donośny. Hałas generowany przez notebook na maksymalnym obciążeniu sięga 53,3 dBA, co oznacza, że daje się we znaki (pytanie co z wymogami NVIDII dla Max-Q, które zakładały max 40 dBA?). GS66 Stealth 10SGS jest więc wyraźnie głośniejszy od poprzednika i do tego dźwięk wentylatorów ponownie ma dość nieprzyjemną charakterystykę. Poprawie uległy za to temperatury obudowy, które są niższe niż ostatnio, ale wciąż na spodzie przekraczają 50°C, co oznacza, że nie radzimy korzystać ze sprzętu na kolanach.
Rozkład temperatur w trakcie obciążenia systemu - wierzch (panel roboczy) | ||
40°C | 47,2°C | 41,5°C |
44°C | 46,7°C | 40°C |
27,8°C | 28,1°C | 29,2°C |
Rozkład temperatur w trakcie obciążenia systemu - spód | ||
42°C | 52°C | 49,1°C |
42,7°C | 48°C | 46°C |
33°C | 40°C | 39,5°C |
Pokaż / Dodaj komentarze do: MSI GS66 Stealth 10SGS - testujemy gamingowy laptop za ponad 15 tys. zł