Premierowy test SteelSeries Prime. Myszka dla graczy, która może nieźle namieszać na rynku

Premierowy test SteelSeries Prime. Myszka dla graczy, która może nieźle namieszać na rynku

SteelSeries Prime - Jakość wykonania i design

W przypadku SteelSeries Prime zdecydowanie nie można mówić o “odgrzewanym kotlecie”. Kształt myszki jest unikalny i bardzo dobrze przemyślany. Gdybym jednak miał ją do czegoś porównać, to przypomina mi trochę połączenie Zowie EC2 z Logitech G Pro Wireless i tyłem Steelseries Rival 3. To sporych rozmiarów, wyprofilowany pod kątem osób praworęcznych gryzoń o wysokim grzbiecie. Jego skorupę odlano z dobrej jakości matowego, lekko chropowatego tworzywa sztucznego, mającego jednak pewien zasadniczy minus. A mianowicie powstawanie zauważalnych śladów potu oraz gromadzenie go na powierzchni. Osobiście niezwykle spodobał mi się jednak minimalizm konstrukcji, SteelSeries Prime jest elegancka, nie emanuje z każdej strony przytłaczającym podświetleniem RGB i jedynym iluminowanym elementem jest tu scroll, ładnie uzupełniający się z ogólnym designem produktu. Ciekawym elementem występującym również w konkurencyjnych myszkach G-Wolves jest odpinany kabel, co zaoszczędza nam kłopotu, w razie gdyby nasz obecny zaczął szwankować, a ponadto ułatwia przygotowanie urządzenia do transportu.

SteelSeries Prime

Pozostając przy kwestii kabla, o ile bardzo podoba mi się idea możliwości odłączenia go, tak nie do końca zadowala mnie jego elastyczność. Pomimo tego, iż mamy tu do czynienia z przewodem typu “sznurówka”, to podobnie jak w SteelSeries Rival 5, SteelSeries Aerox czy Razer Viper mini jest on trochę zbyt sztywny. Aczkolwiek to tylko drobnostka, trzeba pamiętać, że to nadal spory przeskok względem stosowanych do niedawna przez tego producenta kabli gumowych. Kolejną ważną rzeczą są zastosowane w Prime przełączniki opto-magnetyczne, o których bardziej szczegółowo opowiem w specjalnie przygotowanym przeze mnie porównaniu Prime z Prime+ i Prime Wireless. Są to stosunkowo ciężkie switche, wykorzystujące nowatorską, ale bardzo prostą w swoim działaniu technologię. Dzięki temu czysto teoretycznie powinny być bezawaryjne, o czym przekonany jest sam producent, który oszacował ich żywotność na 100 milionów kliknięć. Na koniec dodam jeszcze tylko, że spód SteelSeries Prime skrywa łącznie cztery ślizgacze z mieszanki zawierającej teflon. Największy z nich jest ten umiejscowiony na tyle, kolejny znajduje się w centralnej części, okalając soczewkę sensora, a pozostałe dwa znajdziemy z przodu.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Premierowy test SteelSeries Prime. Myszka dla graczy, która może nieźle namieszać na rynku

 0