Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

Ta gra jest przepiękna

Jestem zdania, że dzisiaj dużo trudniej o grę, która zachwyca pod względem graficznym. To już nie czasy Crysisa, który był prawdziwą rewolucją wizualną i wzniósł gry na zupełnie nowy poziom. Dzisiaj doszliśmy już do pewnego rodzaju bariery, co widać między innymi po konsolach nowej generacji, w których największą zmianą ma być wyższa rozdzielczość 4K Ultra HD. Pomimo tego Assassin’s Creed: Valhalla może zachwycać. Pierwsze ochy i achy pojawiały się w mojej głowie już na samym początku, w trakcie przemierzania mroźnej Norwegii. Nordyckie krainy okazały się brudne, szare i momentami wręcz depresyjne, a jednocześnie piękne i zachwycające. Niemal czułem mróz, który mógłby poczuć Eivor wspinający się na szczyt góry w poszukiwaniu jakiejś tajemnicy, gdyby był prawdziwą postacią. Zachwyty nie przeszły mi po podróży do Anglii, która okazała się zdecydowanie cieplejsza, bardziej kolorowa i zalesiona, ale nie mniej piękna. Ponownie poczułem się jakbym przemierzał krainy starożytnej Grecji, bo przecież Odyseja też pod tym względem zachwycała.

Assassin's Creed: Valhalla zachwyca pod względem graficznym.

Assassin's Creed: Valhalla - recenzja

W produkcji Ubisoftu nie brakuje imponujących krajobrazów, ruchliwych miast i pięknych krain do zwiedzania. To po prostu piękna gra, w której czasami ma się ochotę zatrzymać, aby poobserwować świat stworzony przez grafików i programistów. Niewiele gorzej jest pod względem dźwiękowym. Poszczególne postacie zostały odpowiednio zdubbingowane i ich głos w przyzwoity sposób oddaje emocje, które w danym momencie powinny w nich kipieć. Świetnie prezentują się też utwory muzyczne, które towarzyszą nam w trakcie rozgrywki. Szczególnie upodobałem sobie pieśni śpiewane przez naszych kompanów w momencie pływania na statku po angielskich rzekach. Buduje to interesujący klimat wikińskich klanów i pozytywnie wpływa na immersję. Jedyny zarzut mam do mimiki twarzy postaci, która mogłaby być trochę bardziej rozbudowana, ale na szczęście nie przeszkadza to specjalnie w trakcie gry. Wiem, że znowu nawiązuję do poprzedniczki, ale to podobny poziom, co w Assassin’s Creed: Odyssey.

Assassin's Creed: Valhalla - recenzja

Jeśli chodzi o optymalizację, to w rozdzielczości 1080p karta RTX 2060 uzyskuje średnio 60 klatek na sekundę na wysokich ustawieniach graficznych (dostępne są jeszcze bardzo wysokie oraz ultra), więc nie ma powodów do narzekania. Poza tym, to wersja recenzencka i w dniu premiery wydana zostanie aktualizacja, która może poprawić jeszcze optymalizację. 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

 0