Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

Seria Assassin’s Creed przeszła bardzo długą drogę i dzisiaj z całą odpowiedzialnością można ją uznać za jedną z największych, a być może nawet i najważniejszych marek w historii gier. Jej pierwsza odsłona wydana została 13 lat temu, w 2007 roku jeszcze na konsolach PlayStation 3, Xbox 360 oraz PC-tach. W sumie do tego momentu, jeśli dobrze liczę, Ubisoft zaserwował nam 11 głównych części oraz kilkanaście mniejszych tytułów, osadzonych w tym samym uniwersum. Jedne były bardziej udane, a inne zdecydowanie mniej, ale jedną z najważniejszych części było Origins wydane w 2017 roku, bowiem to wtedy seria przeszła ogromną przemianę. Z klasycznych gier akcji produkcje Assassin’s Creed stały się RPG, w których twórcy postawili na rozwój postaci, otwarty świat i nawet dziesiątki godzin eksploracji w poszukiwaniu sekretów, misji pobocznych i wszelkiej maści "znajdziek". Zmiana ta została przyjęta dobrze przez graczy i trudno oprzeć się wrażeniu, że seria przechodzi drugą młodość.

Assassin's Creed: Valhalla to kolejna odsłona romansu serii Ubisoftu z gatunkiem RPG.

Assassin's Creed: Valhalla - recenzja

  Recenzja Watch Dogs: Legion – wszyscy jesteśmy hakerami

Zaledwie rok po Origins Ubisoft uraczył graczy kolejną grą z uniwersum Assassin’s Creed o podtytule Odyssey, która to jeszcze lepiej kontynuowała proces przejścia z typowych gier akcji w kierunku gatunku RPG. Starożytna Grecja była jeszcze ciekawsza, barwniejsza i po prostu lepsza. Niby dostaliśmy praktycznie to samo, ale jednak znacznie bardziej poprawione. A jak jest z Valhallą, czyli w tym momencie już 12. odsłoną głównej serii o skrytobójcach? Nie będę ukrywał – bardzo podobnie. Co prawda tym razem wszystko dzieje się w czasach Wikingów i to właśnie jednym z nordyckich barbarzyńców przyjdzie nam pokierować w tej historii, ale Ubisoft nie próbował zrywać z tym, co sprawdziło się w dwóch poprzednich odsłonach. W Origins, Odyssey i Valhalla wiele jest podobieństw, a jednocześnie każda z nich trochę się różni od swojej poprzedniczki i wprowadza kilka istotnych zmian do modelu rozgrywki.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Assassin’s Creed: Valhalla – skrytobójca w stroju Wikinga

 0