Przeciętny multiplayer
Niestety, tego samego nie można powiedzieć o trybie multiplayer, czyli tak naprawdę najważniejszej części Call of Duty: Black Ops Cold War. Nie wiem, z czego to wynika, być może z mniejszej ilości czasu niż zazwyczaj, ale Treyarch zdecydowało się w mojej ocenie na zbyt daleko idące uproszczenia. Te może i są ukłonem w kierunku niedzielnych i bardziej casualowych graczy, ale z całą pewnością nie przypadły do gustu największym fanom serii. O co konkretnie chodzi? O przechylenie w kierunku bardziej arcade’owej rozgrywki. Nad głowami przeciwników pojawiły się paski ich zdrowia, postacie poruszają się zdecydowanie szybciej niż powinny, a wyeliminowanie oponenta wymaga władowania w niego dużo większej liczby kul niż dotychczas. To ostatnie ma zachęcić do grania mniej skillowych graczy, którzy mają mieć więcej czasu na reakcję w przypadku nieprzyjacielskiego ostrzału. Ostatecznie sprawdziło się to do tego, że przeciwnik często zdąży uciec lub schować się, zanim pasek jego zdrowia zostanie wyzerowany i to pomimo sporej ilości ołowiu w jego cyfrowym ciele. System, zamiast bawić, po prostu frustruje.
Zmiany w Call of Duty: Black Ops Cold War są ukłonem w kierunku niedzielnych i bardziej casualowych graczy.
Jakby tego było mało, uproszczeniu uległa jedna z najważniejszych mechanik serii, czyli nagrody otrzymywane za serię zabójstw. Te nie zerują się już po naszej śmierci, więc z czasem każdy uzbiera ich odpowiednią liczbę, aby skorzystać z nalotu lub innego, potężnego oręża. Znowu ukłon w kierunku niedzielnych graczy, którzy wcześniej mieli na to niewielkie szanse. Jednak na tym lista zarzutów się nie kończy. Zawodzi też to, co powinno w strzelance być najważniejsze, czyli… samo strzelanie. Bronie brzmią po prostu fatalnie. W większości przypadku ma się wrażenie obcowania z jakąś zabawką, a nie – bądź co bądź – śmiercionośnym narzędziem, które ma służyć do eliminowania wrogów. Feeling strzelania jest dużo mniej przyjemny i zdecydowanie nie daje takiej frajdy jak w Modern Warfare. Szkoda, ale jak to mówią – lepsze jest wrogiem dobrego i mam wrażenie, że właśnie z taką sytuacją mamy tutaj do czynienia. Miało wyjść dobrze, a… no właśnie.
Jeśli chodzi o tryby rozgrywki, to oprócz tych standardowych dla serii Call of Duty, twórcy pokusili się też o kilka nowości. To między innymi Eskortowanie VIP-a, Brudna Bomba czy też Połączone Siły. Nazwa pierwszego z nich mówi w zasadzie wszystko, co trzeba wiedzieć. Losowy gracz jest tzw. VIP-em i reszta zespołu musi go bezpiecznie dostarczyć do jednego z punktów ewakuacyjnych. Druga strona nie może do tego dopuścić. Ciekawie prezentuje się też Brudna Bomba, w której naszym celem jest zbieranie uranu i wysadzanie ładunków. Dostajemy za to punkty, które decydują o wygranej lub porażce. Z kolei Połączone siły to klasyczne przejmowanie punktów na dość dużych mapach, na których możemy też korzystać z przygotowanych przez deweloperów pojazdów. To miłe urozmaicenie dla klasycznych trybów Dominacji czy Deathmatch.
Nie sposób pominąć też kwestii trzeciego najważniejszego trybu Call of Duty: Black Ops Cold War, czyli zombie. Jeśli ktoś nie grał do tej pory w CoD-a, to może się wydawać, że to jakaś głupota, na którą nie warto zwracać uwagi. Nic bardziej mylnego! Tryb Zombie to – po singleplayerze – jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się tej grze. Zasady tego trybu są proste – trafiamy do opuszczonej bazy na terenie Polski, na której roi się od nieumarłych. Musimy ich eliminować, za co dostajemy punkty. Te z kolei możemy wydawać na odblokowanie kolejnych terenów lub ulepszenia swojego wyposażenia. Celem jest w gruncie rzeczy jak najdłuższe przetrwanie. Bawić można się ze znajomymi, losowo dobranymi graczami lub nawet solo, ale to ostatnie jest zdecydowanie najtrudniejsze. Tryb Zombie ma niesamowity klimat, daje sporo frajdy i w ogólnym rozrachunku jest niezwykle przyjemny. Szkoda, że póki co dostępna jest tylko jedna mapa, natomiast z naszej perspektywy na plus jest to, że znajduje się ona w Polsce.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Call of Duty: Black Ops Cold War – czegoś zabrakło