Recenzja Fall Guys: Ultimate Knockout – Runmageddon z żelek

Recenzja Fall Guys: Ultimate Knockout – Runmageddon z żelek

Milkshake - Oprawa

Fall Guys: Ultimate Knockout krzyczy z niemal każdego rogu, że jest grą sieciową, produkcją liveservice i tytułem, który powstał w rzeczywistości naznaczonej sukcesem Fortnite'a. Menu główne ma jaskrawe barwy, główne miejsce znajduje w nim postać naszego wielkiego żelka i możliwość przebrania go, lub udania się do sklepu, by zakupić mu nowe ciuszki. Oczywiście za walutę wygraną w grze lub na skróty – poprzez mikrotransakcje. Te drugie nie są jednak nachalne i jeśli nie zależy nam na szczególnie wyjątkowym wdzianku to, w ogóle nie musimy tam zaglądać. Postaci, które pojawiają się w boju to „żelkowe” stworki ze zbyt długimi rękami, krótkimi nóżkami i parą czarnych oczu. Nie prezentują się szczególnie pomysłowo, ale spełniają swą funkcję – są na tyle jaskrawe i wyraźne, że bez problemu odnajdujemy swojego Fallguya w tłumie innych, gdy na ekranie robi się niesamowity kocioł. Poza tym to przecież gra indie, i dzięki ograniczeniu dodawania zbyt wielu szczegółów uniknięto topienia budżetu w elementach, które i tak zeszłyby na drugi plan. Podczas wyścigu po zwycięstwo najważniejsze jest jednak to, że dobrze widzimy naszą postać i przeszkody, a otoczenie budzi skojarzenia z wielkim dmuchanym zamkiem, który można spotkać na objazdowych festynach i imprezach dla dzieci w całej Polsce. To całkowicie wystarczy.

Oprawa Fall Guys jest równocześnie bardzo wesoła i bardzo oszczędna. Budzi przede wszystkim skojarzenia z tytułami na smartfony, nie widzę jednak powodu, by uznawać to za wielki minus, skoro po prostu działa.

Fall Guys

Muzycznie gra stara się podtrzymywać radosny klimat. Dzięki szybkiej elektronicznej muzyce, inspirowanej programami dziecięcymi, cały czas podkreślany jest swobodny charakter produkcji. Nawet gdy wybitnie nam nie poszło, lub gdy przegramy w ostatnim momencie, trudno poczuć frustrację. Natychmiastowość i pogodny, lekki styl odzierają tę grę ze standardowej dla online'owych tytułów napinki na wynik. Bo choć każdy chce wygrać, to łatwo zachować tu odpowiedni dystans do swoich niepowodzeń. Oprawa Fall Guys jest równocześnie bardzo wesoła i bardzo oszczędna. Budzi przede wszystkim skojarzenia z tytułami na smartfony, nie widzę jednak powodu, by uznawać to za wielki minus, skoro po prostu działa. Najważniejsze, że cel każdej planszy jest zrozumiały, postaci wyraźne, a gra jest na tyle oszczędna w efekty, że nic nie zacina. Pod względem praktycznym zrobiono wszystko, tak jak trzeba. A to, że kolejne etapy ładują się w trymiga, jest po prostu świetne.
 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Fall Guys: Ultimate Knockout – Runmageddon z żelek

 0