Wysoka ocena – wielka odpowiedzialność
To co rozpoczyna się jako klasyczna walka o porządek w Nowym Jorku bardzo szybko zaczyna mieszać się z osobistymi sprawami Parkera. Po zamknięciu jednego króla zbrodni w mieście pojawia się kolejny, o wiele potężniejszy. Walka z nim będzie trudniejsza i doprowadzi do kilku bardzo mocnych scen. Mogę wam obiecać, że czegoś tak sugestywnego i drastycznego nie spodziewaliście się po tej grze. To samo tyczy się jeszcze kilku jej momentów – łącznie z zakończeniem – które udowadniają, że bycie bohaterem to nie są rurki z kremem. Naprawdę, takich emocji się nie spodziewałem. Będąc całkiem szczerym: w jednym momencie byłem nawet bliski łez. Bardzo fajnie, że flagowe gry Sony idą w tym kierunku i możemy odkryć w nich wspólny mianownik, jakim jest znalezienie czasu na trochę zadumy nawet w największych blockbusterach. Zbyt mało hitowych gier idzie w tę stronę i potrafi zrobić to dobrze.
Wiele rzeczy widziałem już w grach, ale żeby z radością zbierać poukrywane w nich śmieci? Szaleństwo! Ale Spider-Man to potrafi.
Poza tym, bądźmy szczerzy: Spider-Man jest tak dobry, ponieważ bycie superbohaterem to sens gier wideo. Po to w nie gramy, by oderwać się od swych ograniczonych możliwości. W większości gier rozwijamy postać, stajemy się nadczłowiekiem i wykonujemy rzeczy niemożliwe. Jednak tylko w przypadku postaci takich jak Spider-Man nasze umiejętności dobrze łączą się z fabułą. Drake z Uncharted robi równie niesamowite rzeczy i wychodzi bez szwanku z gigantycznych tarapatów, i dlatego to do niego (jako zwykłego śmiertelnika) nie pasuje i kłóci się z całym obrazem gry. Peter Parker za to nie ma ograniczeń, bo jest postacią, dla której naturalne jest bieganie po ścianach, rzucanie ludźmi czy też wpadanie w sam środek palącego się budynku, by bez nerwów lawirować między spadającym na niego płonącym gruzem. Gry o superherosach są najlepiej osadzone w tym co gracze chcą robić i kim być. Spider-Man dorzuca do tego także bardzo przyziemny wątek obyczajowy, w którym Peter jest zwyczajnym chłopakiem rozdartym między chęcią spełniania się zawodowo, a zarabianiem pieniędzy. Dzięki tej naturalności i wyluzowaniu Insomniac Games (sprawdźcie ich dorobek: Spyro, Ratchet & Clank, Sunset Overdrive) całość tak dobrze się spięła. Spider-Man to chyba jedyna gra z otwartym światem, w której nie chce się korzystać z systemu szybkiego przemieszczania. Bujanie się na pajęczynie jest tak naturalne, szybkie i przyjemne, że podróż do każdego zadania witamy z szerokim uśmiechem na ustach. Konieczność skoczenia na drugi koniec miasta jest tu wielką przyjemnością. Przekłada się to również na szukanie znajdziek i odblokowywanie nowych misji. Znajdujemy je naturalnie, podlatując od jednej do drugiej i czerpiąc przyjemność z samego systemu przemieszczania. Wiele rzeczy widziałem już w grach, ale żeby z radością zbierać poukrywane w nich śmieci? Szaleństwo! Ale Spider-Man to potrafi.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja gry Spider-Man na PS4 – nie bój się pająków!