Recenzja Life is Strange: True Colors - mam tę moc

Recenzja Life is Strange: True Colors - mam tę moc

Koniec tęczy - Oprawa

Moje wytykanie niewielkiej skali gry w poprzednim akapicie jest podwaliną jej sukcesu. Oceniając samą oprawę Life is Strange: True Colors wypada nisko się ukłonić. Gra idzie w realizm, nie porzucając jednak zmiękczającego, nieco upraszczającego kontury i sylwetki stylu. Tworzy to znakomite połączenie z pięknie wymodelowanymi postaciami. Najczęściej oglądamy Alex, i to ona jest wyraźnie najbardziej dopracowana - jej uśmiech, grymasy, pozy i praca oczu są znakomite. Zresztą całe Haven i okolice to miejsca wyjęte z katalogu biura podróży. Trochę do przesady, bo już w pierwszej scenie gry widzimy jelonki pijące z czyściutkiego potoku, ale tak po prostu miało być. Life is Strange jest growym odpowiednikiem filmu z Hallmarku, albo europejskich romansideł zawsze dziejących się na pięknej wsi, w czasie słonecznego lata. Kwiaty mają wszystkie kolory tęczy, trawa jest przystrzyżona, a drzewa rozłożyste. Golden hour trwa tu 24 godziny na dobę. Gdybyście poszukiwali tego typu balsamu na swe zmęczone postapokalipsą i industrialem oczy, to tu jest go aż nadmiar.

Golden hour trwa tu 24 godziny na dobę

Jako przygodówka 3D z wysokim budżetem, wszystko idealnie do siebie pasuje także od strony gry aktorskiej. Dialogi są mówione bardzo wyraźnie, z emocjami, według "serialowo-romansowej" szkoły, dzięki której od razu wiadomo, kto ma jakie intencje. Produkcja dźwięku jest na bardzo wysokim poziomie. Muzyka tylko dopełnia ten obrazek, serwując nam zespoły takie jak Kings of Leon. Wszystko pasuje tu do wizerunku gry: dziewczyna w dużych okularach z asymetryczną fryzurą, chłopak z brodą we flaneli, dziewczyna w czapce w środku lata itd. Ta gra jest indie-pop-rockowa z wyglądu i ze słuchu. I tak, jak ją za to doceniam, tak brakuje mi przez to elementów zaskoczenia. Bo trochę czymś innym jest umieszczanie się w jakiejś stylistyce, a innym branie z niej do siebie wszystkich klisz jak leci. Koniec końców, dostajemy jednak piękne widoczki i przyjemną muzykę. 
 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Life is Strange: True Colors - mam tę moc

 0