Sony SRS-NS7 – test bezprzewodowego głośnika naramiennego z górnej półki

Sony SRS-NS7 – test bezprzewodowego głośnika naramiennego z górnej półki

Sony SRS-NS7 – jakość dźwięku

Przyszła pora wziąć się za najważniejsze testy, czyli odsłuchy. Jak już wspomniałem, mam wysokie oczekiwania względem SRS-NS7 i liczę na to, że głośnik Sony nie zwiedzie. Dotychczas sprzęt przeważnie wypadał bardzo dobrze, więc liczę na to, że podtrzymam opinię na jego temat na zakończenie tej recenzji. W celach testowych podłączyłem sprzęt do wielu różnych źródeł - od laptopa, przez telefon LG V30 (po Bluetooth), po telewizor. Skoncentrowałem się głównie na muzyce, co pozwala najlepiej określić jakość brzmienia, ale nie omieszkałem też sprawdzić, jak głośniki poradzą sobie z filmami i grami.

Wybrane filmy:

  • Dunkierka
  • Avengers: Wojna bez granic
  • Star Wars: Przebudzenie mocy

Wybrane gry:

  • Star Wars Battlefront II
  • Destiny 2
  • Project Cars 2
  • Nier: Automata
  • Wiedźmin 3: Dziki Gon

Wybrane utwory muzyczne:

  • Mike Oldfield – „Altered State”
  • Nick Cave – „Into my Arms”
  • Bat For Lashes – „Sleep Alone”
  • Avenged Sevenfold - “Hail to the King”
  • Five Finger Death Punch - “ I Apologize”
  • Pharrell Williams - “Happy”
  • Michael Jackson - “Thriller”
  • Metallica - “Enter Sandman”

Pierwsze odsłuchy (oczywiście po odpowiednim wygrzaniu sprzętu) wykazały, że głośniki, choć brzmią naturalnie i neutralnie, to jednak daleko im do analityczności typowych studyjnych monitorów i Sony postawiło na bardziej muzykalny charakter. Poza tym, SRS-NS7 posiadają ocieplone brzmienie, ale nie są przy okazji przyciemnione, co ma często miejsce. Nie brakuje tu też dynamiki, a głośniki zdają się zdecydowanie bardziej ożywiać w momencie, kiedy wykręcimy przynajmniej połowę głośności. Dodam również z obowiązku, że SRS-NS7 nie generuje szumów własnych, co mając na uwadze fakt, jak blisko naszych uszu się znajduje, jest istotną informacją. Dla wielu osób dużym plusem będzie także fakt, że urządzenie potrafi sporo wybaczyć w zakresie materiału źródłowego, nie uwydatniając mankamentów realizacyjnych. W tym aspekcie udało się zachować złoty środek pomiędzy rozrywkowością a szczegółowością. 

Sony SRS-NS7 – test bezprzewodowego głośnika naramiennego z górnej półki

Basy są trzymane w ryzach i choć potrafią zejść naprawdę nisko i załomotać odpowiednio mocno, kiedy tego potrzeba (co odczujemy na klatce piersiowej), to jednak nie jest to poziom, który satysfakcjonować będzie tzw. bassheadów. Nie trzeba jednak obawiać się dudnienia. Średnie i wysokie tony pochwalić trzeba za rozdzielczość, dlatego zestaw brzmi bardziej szczegółowo i wyraźnie, bez efektu ściany dźwięku, nawet w najbardziej gęstych utworach. Soprany nie syczą i nie kłują w uszy metalicznym brzmieniem, pomimo że są lekko rozjaśnione. Wokale są bardzo klarowne, ale nie są wyraźnie wypychane na pierwszy plan i traktowane są na równi z resztą instrumentarium.

Scena okazała się sporą niespodzianka, ponieważ nie uderzyła typową bezpośredniością, ale zaskoczyła swoją głębią. Pomimo głośników tak blisko słuchacza, nie ma tendencji do nadmiernej centralizacji, nie brakuje tu powietrza, a selektywność brzmienia pozwala wyłapać i zlokalizować poszczególne instrumenty. Z tych powodów głośniki świetnie sprawdzają się także w filmach (i grach), pomimo mocno ograniczonego stereofonicznego charakteru.

W grach takich jak Battlefield 1, Project CARS 2 czy PUBG pozycjonowanie dźwięku wypadało lepiej niż można się spodziewać po zestawie 2.0, choć z dokładniejszym określeniem kierunku dobiegających zza pleców odgłosów występują oczywiste problemy. Pochwalić trzeba też szczegółowość i selektywność dźwięku w grach, co pozwala lepiej zorientować się w sytuacji, nawet w trakcie największego zamieszania na ekranie. 

Sony SRS-NS7 – test bezprzewodowego głośnika naramiennego z górnej półki

Jak wypada zaś 360 Reality Audio? Muszę na wstępie podkreślić, że mówimy tu o wirtualnym dźwięku przestrzennym, ponieważ sprzęt nie posiada wielu głośników wbudowanych wokół pałąka (choć technologicznie wydaje się to do zrobienia). Tym samym jest to sztuczne kreowanie przestrzeni w brzmieniu, które ma na celu oszukanie naszego zmysłu słuchu. Muszę jednak przyznać, że efekt jest naprawdę przekonujący i sugestywny. Dźwięk rzeczywiście sprawia wrażenie jakby wędrował wokół naszej głowy i to zarówno w poziomie, jak i pionie. Największym ograniczeniem jest tu dostęp do materiałów wykorzystujących 360 Reality Audio i fakt, że z technologii tej nie korzysta najpopularniejszy serwis streamingowy, czyli Spotify.  

W ogólnym rozrachunku jestem bardzo zadowolony z brzmienia Sony SRS-NS7, bo jego jakość przerosła moje oczekiwania. Spędzałem naprawdę przyjemny czas z głośnikiem, zarówno słuchając muzyki, jak i oglądając filmy, a nawet grając w gry, a chyba o to głównie tu chodzi. Nie jest to poziom, który usatysfakcjonuje audiofila, a za tę kwotę kupić można słuchawki, które zagrają lepiej, ale mimo wszystko jestem pod wrażeniem tego, co oferuje głośnik w aspekcie dźwięku.

Mikrofon

Sprzęt posiada także wbudowany mikrofon, który okazuje się zaskakująco dobry. Przeważnie w głośnikach Bluetooth jest on fatalnej jakości i tylko teoretycznie pozwala na prowadzenie rozmów. Tutaj jednak jest to praktyczny dodatek, posłuchajcie zresztą nagranej przeze mnie próbki.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Sony SRS-NS7 – test bezprzewodowego głośnika naramiennego z górnej półki

 0