Test California Access Shark - czy rekin podoła w starciu z innymi, budżetowymi drapieżnikami?

Test California Access Shark - czy rekin podoła w starciu z innymi, budżetowymi drapieżnikami?

California Access Shark - Komfort użytkowania

Skoro omówiliśmy już podstawowe kwestie związane z California Access Shark, to przejdźmy zatem do części właściwej tego testu, w której skupimy się na komforcie użytkowania. CA Shark ze względu na duże rozmiary wymagać od nas będzie sporej ilości wolnej przestrzeni na biurku. Jednocześnie przy wielkich gabarytach ma ona jednak nie tak sporą masę, gdyż łącznie klawiatura ta waży dokładnie 1000 gramów. Co w przypadku klawiatury pełnowymiarowej ze 104-klawiszami nie jest szczególnie wysokim wynikiem. 

Przełączniki mechaniczne Jixian Red, jak sama nazwa sugeruje to liniowce. Podobnie, jak większość OEM klonów Cherry MX typu na przykład Ajazz nie grzeszą one szczególnie wysoką jakością wykonania. Ich punkt aktywacji znajduje się na wysokości około 2 mm, zaś całkowity dystans przemieszczenia to 4 mm, wymagana siła nacisku to 45-55 gramów, a ich szacowana żywotność to około 50 milionów kliknięć, a więc możemy mówić o raczej standardowych wartościach dla tego typu mikroprzełączników. Switche te są jednak trochę niespójne w swoim działaniu, można odnotować lekkie różnice pomiędzy każdym z przełączników, co jest niestety domeną wielu tanich cherry-alike konstrukcji. W użytkowaniu da się wyczuć zauważalną szorstkość tych mikrostyków, za to na pewno nie można im zarzucić, że hałasują. Na skali postawiłbym je tuż obok Outemu. Keycapy sprawiają wrażenie tanich. Czuć, że są cienkie oraz bardzo lekkie. Ich powłoka w dotyku jest gładka i przyjemna. Legendy na keycapach naniesiono w technologii laserowej, więc raczej nie powinniśmy się martwić o ich ścieranie. W przeciwieństwie do wielu tanich gamingowych klawiatur czcionka w CA Shark jest prosta, estetyczna, nie ma żadnych udziwnień i za to należy się pochwała. Profil nasadek to oczywiście najbardziej spopularyzowany wśród klawiatur mechanicznych dla graczy "OEM". 

Niestety, podczas użytkowania California Access Shark można usłyszeć donośny, metaliczny pogłos, dochodzący ze środka klawiatury - to wina niedostatecznego wygłuszenia jej wnętrza (a raczej jego całkowitego braku) i zastosowania metalowej, wierzchniej płyty. Również i stabilizatory nie są najmocniejszą stroną CA Access. To typowe, tanie plate-mounty, które lubią grzechotać i to bardzo donośnie. Być może ich nasmarowanie nieco by pomogło, ale na efekt wow raczej bym nie liczył. Podświetlenie prezentuje się bardzo atrakcyjnie wizualnie, animacje są płynne, a wszystkie keycapy równomiernie doświetlone, ładnie prezentują się także podświetlane boczki klawiatury. Podpórka pod nadgarstki, o ile sama w sobie jest dobrze wyprofilowana, to mechanizm jej podpinania do klawiatury mechanicznej nie jest zbyt przyjemny i prosty w porównaniu do na przykład zastosowania mocnych magnesów. Działa on na wcisk i funkcjonuje na podobnych zasadach, co zawias w rozkładanych stopkach w klawiaturach.

Podsumowując, CA Shark, choć nie wypadła wybitnie, to powinna sprawdzić się w grach i użytkowaniu codziennym, aczkolwiek niespójne działanie switchy może być dla niektórych irytujące. Sam jestem też ciekaw, jak bardzo pogłębią się te różnice wraz z czasem, gdy przełączniki Jixian zdążą się już wyrobić. Dla kontrastu California Access Shark poszczycić się może jednak atrakcyjną wizualnie czcionką, pełnym wsparciem dla N-KRO i antyghostingiem.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test California Access Shark - czy rekin podoła w starciu z innymi, budżetowymi drapieżnikami?

 0