Endgame Gear OP1we - Testy i sterownik
Jak można by się spodziewać, w testach syntetycznych Endgame Gear OP1we wypadła znakomicie, a to wszystko dzięki dobrze zaimplementowanemu sensorowi PixArt PMW3370, który na ten moment należy do ścisłej czołówki czujników optycznych na rynku. Pierwszym z przeprowadzonych przeze mnie testów był pomiar w programie Enotus Mouse Test, który wykazał, że mysz jest precyzyjna, nie posiada problemów z utrzymaniem narzuconej jej wartości próbkowania i nie ma też problemów z wysokim wygładzaniem. Maksymalna prędkość, jaką udało mi się odnotować, to 5,51 m/s, choć na papierze PixArt deklaruje, że czujnik PMW3370 bez problemu jest w stanie zarejestrować ruch nawet do 400 IPS (~10,16 m/s). Kolejnym z przeprowadzonych przeze mnie testów był prosty pomiar wartości Lift Off Distance za pośrednictwem płyt kompaktowych. Dla przypomnienia jedna płyta CD odpowiada swoją grubością około 1 mm, a co za tym idzie, układając płyty stopniowo jedna na drugiej, jesteśmy w stanie określić, na jakim etapie mysz przestaje rejestrować ruch. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, dla najniższego ustawienia LOD w sterowniku mysz przestała reagować już przy 1 płycie CD, co oznacza, że rzeczywista wartość LOD Endgame Gear OP1we to faktycznie 1 mm.
Kolejnym prostym pomiarem był stary dobry paint test, który wykazał, że Endgame Gear OP1we nie ma jakichkolwiek problemów z wygładzaniem oraz interpolacją. Nie występuje tu również jittering o wysokiej lub niskiej częstotliwości. Tymczasem jak udało mi się zaobserwować w grach, nie powinniśmy również obawiać się o akcelerację pozytywną ani negatywną, ponieważ ich występowania nie udało mi się odnotować. Zasadniczo, mysz w praktyce sprawdza się wyśmienicie, może i nie jest to typowo mój kształt (ze względu na duże dłonie), ale w grach nie mogłem na nią narzekać, przełączniki optyczne, pomimo że są dosyć ciężkie, to reagują natychmiastowo na każde nasze kliknięcie i co najważniejsze gwarantują nam brak dwukliku i niskie opóźnienia. Sensor ma typowo ostry feeling, a kursor nie sprawia wrażenia, jakby pływał po ekranie. Śledzenie celów za pośrednictwem Endgame Gear OP1we przychodzi nam z łatwością, a szybsze flicki również nie stanowią problemu. Sumarycznie jest to przemyślany i dobrze zoptymalizowany pod kątem gamingu gryzoń.
Oprócz działania w trybie Plug & Play Endgame Gear OP1we oferuje nam też prosty i atrakcyjny wizualnie, dedykowany sterownik, który pozwala nam na zbindowanie akcji dla każdego z 6 dostępnych przycisków oraz zmianę nastawy Debounce Time (domyślnie jest to 3 ms i jeśli nie wiecie, jak działa ta opcja, to zalecam wam zostawić ją na tej konkretnej wartości). Oczywiście możemy też zarządzać ilością trybów czułości i ich kolorami, pomiędzy którymi możemy przełączać się w locie za pośrednictwem przycisku mode na myszce. Czułość myszki możemy regulować w zakresie od 50 do 19 000 DPI, w skokach co 50 DPI. Ponadto nie zabrakło też funkcji takich jak zmiana częstotliwości próbkowania w zakresie od 125 do 1000 Hz, wartości LOD w zakresie 1-2 mm, czy ustawień pokroju ripple control, czy angle-snappingu, których to jednak nie polecam wam włączać. Ponadto sterownik posiada procentowy wskaźnik stanu naładowania baterii oraz możliwość zapisywania i eksportowania profili ustawień użytkownika, a także przycisk przywrócenia do ustawień fabrycznych.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Endgame Gear OP1we. Idealna myszka pod claw grip?