Test klawiatury Delux T15S. Membranówka jak malowana

Test klawiatury Delux T15S. Membranówka jak malowana

Delux T15S jest w pewnym sensie sprzętem Plug n Play, ponieważ zaczyna działać w momencie podpięcia kabla USB do komputera, tym niemniej warto wgrać dodatkowe oprogramowanie, które jest nie tylko bardzo funkcjonalne, ale także przyjazne w użyciu dzięki spolszczonemu interfejsowi. Warto tylko pamiętać, aby instalując oprogramowanie, posiadać podłączoną do komputera klawiaturę. W innym razie software nie uruchomi się.

Główną funkcją aplikacji towarzyszącej jest tworzenie makr, a następnie przechowywanie ich w obrębie jednego z trzech profili. Testowana klawiatura nie posiada wbudowanej pamięci, ale ustawienia można wyeksportować do pliku i w późniejszym czasie wgrać na nowo, także z poziomu zupełnie innego peceta. Ponadto program udostępnia gotowe zestawy kombinacji oraz możliwość otwarcia innego softu przy pomocy skrótów. Krótko mówiąc, przydatne narzędzie do zaliczenia in plus, zwłaszcza w kontekście klawiatury kosztującej 160 złotych.

Samo użytkowanie sprzętu znaczących wad nie ujawnia. Wysoki profil w połączeniu z łagodnie ściętym frontem zapewnia wygodne ułożenie rąk, z kolei dostęp do przycisków multimedialnych i zespołu makro, jaki jest, każdy widzi. Zmiana utworu rzeczywiście wymaga oderwania palcy od większości klawiszy wykorzystywanych w grach, ale jakby nie patrzeć, jest to naturalnym znamieniem klawiatur z odrębną sekcją multimedialną. W dalszym ciągu uważam, że odcięta sekcja jest lepszym rozwiązaniem niż kombinacje ze specjalnym klawiszem Fn. Przechodząc do pracy klawiszy, model T15S prezentuje się jak typowa membranówka, czyli duża uniwersalność i cisza kosztem braku sygnału zwrotnego. Nawiasem mówiąc, jest to świetne rozwiązanie dla osób posiadających małe dzieci, które nie mogą zbytnio hałasować podczas sesji przed ekranem komputera. Wytłuszczona w specyfikacji funkcja N-KRO faktycznie działa - zabrakło mi palcy, by zmusić Deluksa T15S do skapitulowania.

W kwestii dodatków nie mam producentowi nic do zarzucenia. Może wentylator mógłby wiać trochę mocniej, lecz niewątpliwie byłby przy tym głośniejszy. Iluminacja chociaż zupełnie rozmija się z koncepcją stylistyczną, posiada trzy stopnie jaskrawości i jest de facto użyteczna. USB wolałbym zobaczyć w wersji 3.0, jednakże ten mankament godzi się zrzucić na poczet ceny. Wszystko to prowadzi do wniosku, że...

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test klawiatury Delux T15S. Membranówka jak malowana

 0