Na początek zobaczmy jak sprawę chłodzenia rozwiązał producent.
Wykorzystano dwa solidne, grube radiatory. Połączone są one sporymi rurkami cieplnymi w taki sposób, by mniej więcej równomiernie odprowadzać ciepło z procesora oraz karty graficznej. Oczywiście nie ma co liczyć na to, że powietrze buchające z wylotów będzie chłodne pod długotrwałym obciążeniem procesora i karty graficznej wymagającymi grami - w końcu to ponad 150 W energii cieplnej, którą trzeba jakoś rozproszyć. Całość nie jest jednak głośna - laptop zachowuje naprawdę wysoką kulturę pracy nawet podczas dłuższych sesji w wymagających grach. Głośność pod obciążeniem wynosiła nie więcej niż 37 dBA (wartość zmierzona sonometrem Voltcrast SL-100), a w spoczynku praktycznie zlewała się z natężeniem dźwięku tła, około 31 dBA. W okolicach klawiatury nie ma miejsc na tyle gorących by użytkownik Predatora 17 odczuwał jakiś dyskomfort. Martwi jedynie to, że dość mocno nagrzewa się ekran - który w typowym użytkowaniu znajduje się tuż nad wylotami gorącego powietrza. To jednak przypadłość praktycznie wszystkich laptopów gamingowych.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test laptopa Acer Predator 17 (G9-793) - potwór z GTX 1070