Test Mad Dog MD1000PRO Powered by MSI: budowa zestawu
Testowany komputer złożono w obudowie CORSAIR Crystal 460X RGB, wyróżniającej się m.in. dwoma szklanymi panelami - jednym na froncie, drugim z boku. Dzięki temu Mad Dog MD1000PRO z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom kolorowych światełek i efektownie wyeksponowanego wnętrza. Tym bardziej, że zamontowane z przodu wentylatory to trzy SP120 RGB, o średnicy 120 mm oraz, jak sama nazwa wskazuje, z podświetleniem LED RGB (z tyłu oraz na topie nie ma żadnych). Na frontowym panelu znajdują się przyciski Power i Reset, diody sygnalizujące pracę peceta oraz dysku twardego, wejście mikrofonu, wyjście słuchawek, dwa porty USB 3.0 (wg obecnej nomenklatury USB 3.2 Gen 1), a także przyciski pozwalające kontrolować iluminację (kolor diod LED, wybrany efekt i jego szybkość). Chłodzeniem procesora zajmuje się fabryczny zestaw BOX od Intela, który może nie imponuje rozmiarami, ale z Core i5-9400F radzi sobie bardzo dobrze, dzięki czemu już przy ustawieniach fabrycznych temperatury są niskie, a kultura pracy przyzwoita i dodatkowo mamy jeszcze spory margines na dalsze korekty domyślnej krzywej pod swoje preferencje. Z kolei zasilacz to CORSAIR VS550 o mocy 550 W oraz z podstawowym certyfikatem 80 PLUS, czyli jednostka (niestety) nie do końca dobra. Jak to określił swego czasu Łukasz Sierant, "prawie dobra" (odsyłam do testu wariantu 450 W). Mianowicie, z uwagi na grupową regulację napięć, PSU nie zaliczyło testów obciążeń krzyżowych, a ponadto powyżej 50% mocy parametry elektryczne ulegają pogorszeniu. Co prawda tutaj taki przypadek nie będzie mieć miejsca, ale minus należy odnotować.
Aranżacja okablowania, możliwości rozbudowy i ergonomia
W temacie zarządzania okablowaniem mogę powiedzieć, że jest ono bardzo dobre. We wnętrzu panuje porządek, wszystkie przewody są prawidłowo poprowadzone i odpowiednio spięte za pomocą trytytek. Dalsza rozbudowa również nie będzie stwarzać problemów. Do dyspozycji mamy trzy wolne sloty RAM, wszystkie porty PCI Express poza głównym dla karty graficznej oraz jednym bezpośrednio niżej, zakrytym przez akcelerator, czyli jeden x16 (elektrycznie x4) oraz trzy x1, cztery gniazda SATA, zatem dokładnie tyle, ile wolnych kieszeni na dyski (dwa w rozmiarze 2,5" i dwa 3,5"), a także jedno złącze M.2. Jakość obudowy, jako że mamy do czynienia z konstrukcją z wyższej półki, stoi na solidnym poziomie. Blacha jest odpowiedniej grubości, otwory na prowadzenie okablowania chronione przez gumowe przepusty, a i ostrych krawędzi nie uświadczymy. Ewentualna instalacja długich kart graficznych nie będzie problematyczna, zaś praktyczny aspekt wentylacji może nie jest idealny, gdyż świeże powietrze zasysane jest przez otwory między szklanym panelem a resztą frontu, ale i tak jest całkiem nieźle (taki urok obecnych trendów). Filtry przeciwkurzowe znajdziemy z przodu, na spodzie (PSU) oraz na górze, w postaci elementu utrzymywanego na swoim miejscu przez magnesy.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Mad Dog MD1000PRO Powered by MSI. Rzeczywiście "dla ostrych graczy"?