Konstrukcyjnie Zotac GeForce GTX 1070 Ti AMP! Extreme nie różni się od bliźniaczego GeForce'a GTX 1080, z tej samej serii, o czym zresztą zdążyłem już wspomnieć we wstępie. Oznacza to, że jest jedną z największych kart graficznych na rynku, a przez to zwolennikom miniaturyzacji do gustu raczej nie przypadnie. Całość mierzy jakieś 325 mm wysokości i 125 mm szerokości, a do tego zajmuje aż trzy sloty rozszerzeń. Stylistyka, cóż, jest kwestią gustu, i może się podobać lub nie. Nie można natomiast odmówić producentowi fenomenalnej jakości użytych materiałów i dbałości o detale. Obudowa układu chłodzenia jest częściowo metalowa, a pod widocznymi na zdjęciach, przezroczystymi wstawkami ukryto diody LED typu RGB, konfigurowalne dzięki systemowi Spectra.
Sam układ chłodzenia również zdążyliśmy przybliżyć we wstępie. Powtórzmy jednak, że jest to konstrukcja aluminiowo-miedziana, z aluminiowym użebrowaniem i miedzianą podstawą, a także sześcioma rurkami cieplnymi. Cztery ciepłowody mają średnicę równą 8 mm, pozostałe dwa zaś - 6 mm. Podstawa radiatora obejmuje zarówno rdzeń graficzny, jak i pamięci. Ponadto, ma ona również bezpośredni kontakt ze sterownikiem zasilania. Tranzystory MOSFET są natomiast chłodzone oddzielnym, przykręconym bezpośrednio do nich radiatorem, który to jednak znajduje się bezpośrednio w torze wtłaczanego powietrza. A jeśli już o obiegu powietrza mowa, to czuwają nad nim trzy wentylatory o średnicy 87 mm. Niestety nie wyłączają się one w spoczynku, stale pracując z prędkością równą co najmniej 39% skali.
Po drugiej stronie karty znajdziemy stalowy backplate, z otworem na charakterystyczny dla marki Zotac filtr POWER BOOST, który, według producenta, dodatkowo wygładza ewentualne szumy i tętnienia napięć. Backplate ma wannowy kształt, przez co zachodzi na boki karty, tworząc z maskownicą chłodzenia spójną obudowę. Efekt jest bardzo przyjemny dla oka. Dyskusyjne mogą być natomiast wstawki koloru żółtego, narzucające w pewnym sensie aranżację podświetlenia, a to przecież jest typu RGB. W tym miejscu warto jeszcze nadmienić, że blokady dwóch 8-pinowych gniazd zasilania, bo w takie wyposażono testowany model, są skierowane ku górze. Tym sposobem odpinanie kabli nie stanowi problemu. Aha, złącza SLI są dwa, co w tym przypadku oznacza obsługę mostka o podwyższonej przepustowości, tzw. HB Bridge.
Wyjścia obrazu są typowe dla modelu referencyjnego. Tak więc, z monitorem, testowaną kartę podłączymy za pośrednictwem jednego z następujących gniazd: 1x DVI-DL, 3x DP 1.4 bądź 1x HDMI 2.0b. Nie jest to niestety zestaw przez nas preferowany. Zdecydowanie bardziej wolelibyśmy tutaj zobaczyć dwa HDMI 2.0b, kosztem jednego z DP 1.4. Co prawda oba te standardy umożliwiają uzyskanie obrazu 4K w 60 Hz, ale w goglach Wirtualnej Rzeczywistości i telewizorach króluje jednak HDMI. Jeśli ktoś zechce korzystać z VR, podłączając przy tym pecet do telewizora, to czeka go zabawa z przepinaniem okablowania, ewentualnie zakup adaptera. To oczywiście niewielki problem i dość abstrakcyjna sytuacja, ale, decydując się na dwa złącza HDMI, producent, w naszym odczuciu, postąpiłby nieco rozsądniej.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Zotac GeForce GTX 1070 Ti AMP! Extreme