TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadacza chleba”

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadacza chleba”

TP-Link Archer C6U - Konfiguracja i oprogramowanie

Konfiguracja routera Archer C6U przebiega praktycznie identycznie jak to miało w miejsce w przypadku poprzednio testowanych przez nas modeli TP-Link. Oznacza to, że jest bardzo intuicyjna i bezproblemowa, więc poradzą sobie z nią nawet największe beztalencia. Tym bardziej że producent przez cały proces prowadzi nas za rękę i pozwala nam wybrać jeden z dwóch sposobów wstępnej konfiguracji urządzenia: tradycyjny z wykorzystaniem przeglądarki internetowej (w tym celu musimy zalogować się pod adresem 192.168.0.1 lub alternatywnie tplinkwifi.net) lub też z wykorzystaniem aplikacji mobilnej TP-Link Tether, która dostępna jest dla urządzeń z systemem Android oraz iOS. Poza tym, TP-Link zadbał o wsparcie dla języka polskiego, a w razie jakichkolwiek wątpliwości możemy liczyć na przydatny system pomocy. Element ten w przypadku produktów TP-Link zrealizowano wzorowo, dzięki czemu poradzą sobie z nim nawet najwięksi laicy.

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadawcza chleba”

Wspomniana aplikacja TP-Link Tether jest bardziej ograniczona pod względem funkcjonalności względem klasycznego webowego interfejsu, ale i tak zaskakuje mnogością opcji. Pozwala uzyskać podgląd sieci i połączonych z nimi klientów oraz zawiera większość podstawowych i część zaawansowanych narzędzi (do codziennej kontroli naszego routera w większości przypadków okaże się w pełni wystarczająca). Uznać należy ją za duży plus, tym bardziej że smartfon praktycznie zawsze mamy pod ręką, dzięki czemu możemy szybko sprawdzić potrzebne nam informacje czy ustawić istotne w danym momencie funkcje, np. z zakresu kontroli rodzicielskiej, kiedy potrzebujemy szybko odciąć dzieci od dostępu do sieci. Dodatkowo apka pochwalić może się ładnym przejrzystym stylem graficznym, intuicyjnym interfejsem i przeważnie logicznie pogrupowanymi opcjami. Tym samym TP-Link Tether dla większości osób będzie w pełni wystarczające i zapewne nigdy nie zajrzą one do przeglądarkowego GUI.

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadawcza chleba”

Oprogramowanie dostępne z poziomu przeglądarki internetowej to również dobrze znane nam już narzędzie, które TP-Link stosuje od kilku lat (co prawda w międzyczasie mieliśmy okazję testować model Archer AX10, który oferował jego nieco zmodyfikowaną wersję, ale zdaje się, że był to pojedynczy przypadek). Całość podzielono na 3 zakładki: Szybka konfiguracja - przeprowadzana na wstępie, Podstawowe - dedykowana osobom, które nie chcą zagłębiać się w najbardziej zaawansowane opcje konfiguracji routera oraz Zaawansowane - skierowana do doświadczonych użytkowników oczekujących pełnej kontroli i rozszerzonych funkcji. Osobno, po prawej stronie, wydzielono też dwa przyciski: Reset i Wyloguj.

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadawcza chleba”

Samo oprogramowanie to praktycznie powtórka tego, co opisywaliśmy już wielokrotnie przy okazji testów routera TP-Link, aczkolwiek odnotujemy tu pewne zmiany (części opcji brakuje, a pojawiają się inne), które związane są z przystosowaniem software’u do możliwości Archera C6U. Zamiast więc opisywać ponownie to samo, odsyłamy do testu jednego z poprzednich routerów TP-Link, choćby pod TEN adres. Jeśli chodzi o cięcia, to trzeba wspomnieć o braku funkcji Smart Connect, która automatycznie wybiera optymalne parametry sieci i pasmo. Wciąż znajdziemy tu jednak MU-MIMO czy Airtime Fairness, polegające na priorytecie dla aktywniejszych użytkowników sieci, którzy są w stanie przesłać większą ilość danych w żądanym przedziale czasu. Nie uświadczymy tu jednak funkcji kopii zapasowej Time Machine umożliwiającej tworzenie kopii zapasowej komputerów Apple z Mac OS. Bardzo mocno pocięto też mechanizm QoS, który tym razem sprowadza się jedynie do ustawienia limitów pobierania/wysyłania danych, więc jego użyteczność jest bardzo ograniczona.

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadawcza chleba”

Również kontrola rodzicielska nie jest tak rozbudowana jak w droższych routerach tego producenta i brakuje choćby predefiniowanych ustawień dla konkretnych kategorii wiekowych (możemy jedynie określić blokowane treści, poprzez określenie słów zakazanych i ustalić harmonogram dostępu do internetu). Nie ma też wbudowanego antywirusa, ale takie atrakcje oferują tylko droższe Archery z pakietem HomeCare. Generalnie jednak oprogramowanie zasługuje na pochwały i jak na sprzęt tej klasy oferuje naprawdę sporo opcji konfiguracji. Poza tym jest intuicyjne w obsłudze i większość funkcji zapisuje się względnie szybko. Przydatnym rozwiązaniem jest także TP-Link Cloud, gdzie po powiązaniu routera z chmurą otrzymujemy zdalny dostęp do urządzenia oraz jego monitoring.

TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadawcza chleba”

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: TP-Link Archer C6U - test routera dla „zwykłego zjadacza chleba”

 0