Jedną z zalet systemu Deco M5 jest banalnie prosta konfiguracja, która sprowadza się do zainstalowania stosownej aplikacji na urządzeniu mobilnym (z Androidem lub iOS) oraz wykonania kilku prostych czynności. Całość zajęła mi niecałe 10 minut i jedyny problem, jaki miałem w trakcie tej operacji, to kłopoty ze sparowaniem jednej satelity z telefonem za pomocą łączności Bluetooth, ale zresetowanie jednostki pomogło niemal natychmiastowo. Przy okazji, w oprogramowaniu określamy, gdzie w naszym mieszkaniu znajduje się każda jednostka (piętro i rodzaj pomieszczenia, np. salon, sypialnia, kuchnia itd.) oraz definiujemy nazwę sieci bezprzewodowej i hasło (urządzenie nie generuje żadnych domyślnych SSID i haseł). I to by było na tyle, więc ze skonfigurowaniem nie powinny mieć problemów nawet osoby, dla których tworzenie domowych sieci było dotychczas zmorą.
Co jednak ciekawe, TP-Link całkowicie zrezygnował tu z oprogramowania na komputery i ograniczył się do aplikacji mobilnej, co zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, szczególnie najbardziej zaawansowanym użytkownikom, którzy lubią zarządzać rozbudowanymi funkcjami sieciowymi. Wydaje się jednak, że jest to świadomy wybór producenta, który kieruje ten produkt do nieco innego odbiorcy, ceniącego sobie prostotę użytkowania, stylowy design i łatwość konfiguracji przy zachowaniu solidnej wydajności. Warto mieć to jednak na uwadze, by uniknąć ewentualnego rozczarowania.
Aplikacja o prostej nazwie Deco pod względem interfejsu mocno przypomina to, co znamy już z innych rozwiązań TP-Linka, w tym programu Tether, który wykorzystywany jest w tradycyjnych routerach tego producenta. Nie jest to jednak zarzut, wręcz przeciwnie, ponieważ otrzymujemy bardzo schludny i czytelny UI z logicznie poukładanymi opcjami. Apka jest też lekka dla systemu, co ma kluczowe znaczenie w przypadku starszych lub słabszych urządzeń. Mam jednak do niej pewne uwagi - po pierwsze, nie została spolszczona i skazani jesteśmy na język angielski. Po drugie, brakuje tu systemu pomocy, za który tak bardzo chwaliłem pecetowe oprogramowanie tej firmy. Na szczęście, jak już wspomniałem, aplikacja jest prosta i stosunkowo szybko można się w niej odnaleźć, ale jeśli mamy do czynienia z produktem skierowanym m.in. do mniej zaawansowanych użytkowników, to warto zadbać o takie szczegóły.
Przejdźmy zatem od omówienia funkcjonalności oprogramowania. Na pierwszy rzut oka wydawać może się, że otrzymujemy dość bogaty zestaw opcji, ale tak naprawdę to tylko pozory, ponieważ pod poszczególnymi ikonkami nie kryje się zbyt wiele. I tak, na głównym ekranie otrzymujemy listę klientów, powiadomienia, stan połączenia internetowego (z możliwością podejrzenia stanu każdej satelity) oraz dwie zakładki odnoszące się do antywirusa i kontroli rodzicielskiej. W opcjach ustawień routera znajdziemy menu Wi-Fi, gdzie możemy jedynie zmienić nazwę sieci i hasło oraz utworzyć sieć dla gości. Kolejna funkcja to wbudowany w aplikację test prędkości naszego łącza internetowego, który bazuje na popularnej usłudze Speedtest (jest nawet historia naszych testów). Blacklist to zaś, jak sama nazwa wskazuje, menedżer listy urządzeń, których nie chcemy w naszej sieci. Producent nie zapomniał również o narzędziu do aktualizacji firmware’u.
Całość ustawień routera wieńczą opcje zaawansowane, które, wbrew temu, co sugeruje nazwa, ograniczają się do kilku dość podstawowych funkcji. Mowa o możliwości ustawienia połączenia WAN, aktywacji adresacji IPv6, statycznej adresacji DHCP, przekierowywaniu portów, obsłudze usługi DDNS, ustawienia trybu nocnego dla LED-ów (określamy godziny, w których są one wyłączane), wyłączenia powiadomień oraz trybu pracy urządzeń (router czy punkt dostępu, przy którym tracimy funkcje kontroli rodzicielskiej, NAT i QoS). Dość szybko dostrzec można fundamentalne braki, jak niemożność wyboru pasma (2,4 GHz lub 5 GHz), kanału czy sposobu zabezpieczeń sieci. Producent stawia na inteligentne, w pełni zautomatyzowane algorytmy, które po prostu wykonują całą robotę za nas, ale osobiście uważam, że użytkownik powinien otrzymać możliwość wyboru pomiędzy trybem auto i takim, który pozwala samodzielnie ustawić podstawowe funkcje.
Na szczęście oprogramowanie ma też dobre strony, jeśli chodzi o funkcjonalność, i do takich zaliczyć można choćby opcje znajdujące się w grupie Homecare. Mowa tu o kontroli rodzicielskiej i QoS na poziomie, który znamy z routera Archer AC3150. W przypadku tego pierwszego narzędzia wybieramy urządzenia z ograniczonym dostępem, kategorię wiekową (1 z 4) i dostępne dla niego typy filtrowanych treści (niektóre przypisane są na stałe do konkretnych grup wiekowych) oraz blokowane aplikacje i strony internetowe. Możemy skonfigurować nawet ramy czasowe, ustalając osobno dostęp w tygodniu oraz w weekendy i czas użytkowania (np. 2 godziny grania na konsoli przez sieć), a także pory snu z całkowicie wyłączonym dostępem. Dodatkowo zyskujemy wgląd w historię przeglądanych treści internetowych dla wybranego profilu oraz funkcję szybkiego zablokowania dostępu do internetu dla wybranych urządzeń danego profilu. Kontrola rodzicielska jest bardzo efektywna, a dostęp z poziomu smartfona sprawia, że możemy w każdej chwili sprawdzić dziecko w myśl zasady „ufaj i kontroluj” :).
QoS odpowiada za właściwe kształtowanie ruchu sieciowego, m.in. nadawanie priorytetów dla poszczególnych zastosowań, takich jak gry, transmisja, surfowanie, rozmowy czy standardowe użytkowanie. Jest to dość uproszczona wersja tej funkcji i możemy wybrać tylko jedną z form aktywności, która otrzymuje priorytet lub też za pomocą opcji custom ustawić poziom (niski, normalny lub wysoki) dla każdej z tych form użytkowania. Osobno, z poziomu głównego ekranu, możemy też przydzielać wysoki priorytet poszczególnym urządzeniom wraz z ramami czasowymi takiego faworyzowania.
To jednak nie koniec zabezpieczeń, ponieważ producent zaimplementował także antywirusa korzystającego z baz Trend Micro. Zapewnia on filtr złośliwych treści (sprawdziliśmy wiele stron uważanych za niebezpieczne i antywirus spisał się bez zarzutu), system prewencji przed intruzami oraz kwarantannę dla zainfekowanych urządzeń i oferuje historię z listą zablokowanych ataków. Zabezpieczenie na poziomie routera to zawsze dobre rozwiązanie, ponieważ chroni wszystkie urządzenia w naszej sieci. Trzeba jednak pamiętać, że otrzymujemy licencję Trend Micro na 3 lata i po jej wygaśnięciu zmuszeni będziemy wykupić ją na własny koszt, o ile oczywiście zdecydujemy się na jej kontynuowanie.
Ostatnia opcja, o wiele mówiącej nazwie Managers, pozwala nam dodać osoby, które pomogą nam w zarządzaniu siecią Deco. To jednak nie wszystko, co Deco M5 ma do zaoferowania na poziomie software’owym, ponieważ sprzęt TP-Linka wspiera asystenta głosowego Alexa od Amazonu, dzięki czemu za pomocą komend głosowych będziemy mogli np. włączyć tryb nocny, ustawić priorytety QoS czy zapytać o ustawienia sieci dla gości. Router obsługuję także usługę IFTTT, dzięki której urządzenie automatycznie oraz bez naszej ingerencji wykonuje konkretną akcję w razie wystąpienia wcześniej zdefiniowanych warunków (np. nadawanie priorytetu danemu urządzeniu, kiedy rozpoczynamy na nim granie).
Pokaż / Dodaj komentarze do: TP-Link Deco M5 - test kompleksowego rozwiązania Wi-Fi Mesh