vivo V23 - ekran
W przypadku ekranu zmian jest zdecydowanie mniej niż w wyglądzie smartfona, a już szczególnie tych na plus, bo na pierwszy rzut oka nowa wersja różni się tylko większym notchem, który musi zmieścić teraz dwie kamerki przednie, co nie wszystkim przypadnie do gustu (z niewidocznych rzeczy mamy też ochronę ze strony Schott Xensation Up, czyli konkurencji dla Gorilla Glass). Ramki wokół wyświetlacza są podobnej grubości, tzn. dolna mogłaby być już zdecydowanie cieńsza, ale bocznych i górnej nie ma się co czepiać. A jeśli chodzi o specyfikację, to ponownie jest to 6,44-calowy AMOLED o rozdzielczości FHD+ (2404x1080 pikseli), proporcjach 20:9, zagęszczeniu pikseli 409 ppi i odświeżaniu 90 Hz (60, 90 i inteligentny tryb auto), który może się pochwalić wsparciem dla HDR10+.
Bez vivo V21 do bezpośredniego porównania nie jestem w stanie ocenić, czy to dokładnie ten sam panel, ale nawet jeśli nie, to bardzo podobny - nie jest to jakaś większa wada, bo mowa o niezłym wyświetlaczu z nasyconymi, przyjemnymi dla oka kolorami i głęboką czernią, dobrymi kątami widzenia czy odpowiednią jasnością maksymalną (w trybie manualnym sięga 500 nitów) i minimalną, a złego słowa nie można też powiedzieć o adaptacyjnej, która dobrze reaguje na zmianę warunków oświetleniowych. Tyle że można było oczekiwać, że vivo pokusi się chociaż o podniesienie częstotliwości odświeżania do 120 Hz, tymczasem wciąż musi nam wystarczyć 90 Hz (na dodatek z nietypowo zachowującym się odświeżaniem automatycznym, które nie serwuje nam maxa tam, gdzie mogłoby i powinno).
To jeszcze szybki rzut oka na ustawienia ekranu, gdzie możemy zmienić tryb kolorów (standardowy, profesjonalny i jasny) i temperaturę barwową, częstotliwość odświeżania, rozmiar czcionki, włączyć tryb ciemny, skorzystać z ochrony wzroku (manualna oraz automatyczna według harmonogramu, intensywność) i zmienić ustawienia Always-On Display. W ramach tego ostatniego zmienimy kolory czcionki, tło i styl zegara, a także wybierzemy tryb wyświetlania i aplikacje, których powiadomienia będą się wyświetlać. Nie zabrakło też personalizacji różnego rodzaju animacji, tj. ładowania, podłączania USB, rozpoznawania twarzy i linii papilarnych czy ikony czytnika linii papilarnych (choć dostęp do nich nie jest zbyt intuicyjny). A skoro już przy tym ostatnim jesteśmy, do dodam tylko, że mógłby zostać umieszczony nieco wyżej, ale jest zawsze aktywny, działa sprawnie i całkiem szybko, choć po vivo X80 Pro każde odblokowanie wydaje się trwać wieki i wymagać wciskania palca w ekran :)
Pokaż / Dodaj komentarze do: vivo V23, czyli zmieniający kolor… iPhone dla każdego