vivo V23 - możliwości fotograficzne
A teraz to, do czego vivo V23 został stworzony, czyli możliwości fotograficzne. Odpowiadają za nie potrójny zestaw na tylnym panelu, na który składają się 64 MP obiektyw główny (f/1.9) z PDAF, który w porównaniu z ubiegłoroczną edycją stracił jednak optyczną stabilizację (OIS), 8 MP obiektyw ultraszerokokątny 120 stopni (f/2.2) oraz 2 MP makro (f/2.4), a także podwójny zestaw z przodu - tu z jednej strony jest lepiej, bo dostaliśmy dodatkowy 8 MP obiektyw szerokokątny (f/2.3) 105 stopni, ale z drugiej 50 MP jednostka główna (f/2.0) z AF także straciła OIS. Nie straciła jednak możliwości w zakresie upiększania, tj. cyfrowego makijażu i wręcz chirurga, bo mamy opcję odchudzania twarzy, zwężania nosa, uwydatnienia ust, zmiany koloru skóry, usuwania pieprzyków i wielu innych. Ba, początkujący modele i modelki mogą wciąż skorzystać z trybu pomagającym w pozowaniu, który wyświetla kontury odpowiedniego ustawienia ciała. Jest tego mnóstwo i jeśli tylko korzystamy z upiększania z umiarem, to możemy liczyć na „naturalne” odmłodzenie czy odchudzenie :)
No dobra, ale jak wyglądają same zdjęcia? Przy odpowiednich warunkach oświetleniowych aparat główny radzi sobie bardzo przyzwoicie, choć nie ukrywam, że widziałam już lepsze w tej półce cenowej. Co więcej, odpowiednie warunki oznaczają tu ani za mało, ani za dużo światła, bo w bardzo słoneczne dni obiektyw ma widoczne problemy - ba, nawet w bardziej komfortowych bywa kapryśny i musimy przygotować się na to, że część zdjęć będzie prześwietlona, przeostrzona i dość agresywnie poprawiona przez oprogramowanie. Generalnie jednak możemy liczyć na sporą szczegółowość, niezłą rozpiętość tonalną i przyjemne dla oka kolory (choć nieco podbite). Producent po raz kolejny nie zdecydował się na teleobiektyw, więc mamy do dyspozycji tylko zoom cyfrowy - do wartości 2x spokojnie można z niego korzystać, ale więcej nie polecamy. Złego słowa nie można też powiedzieć o portretach, bo obiektyw dobrze radzi sobie z separacją fotografowanych obiektów od otoczenia, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt, oferując przy tym naturalny efekt rozmycia.
Jeśli zaś chodzi o jednostkę ultraszerokokątną, to jej kolorystyka jest raczej spójna z obiektywem głównym (niemniej zdarzają się wyjątki, bo obiektywy różnie radzą sobie z warunkami oświetleniowymi) i choć oczywiście przy 8 MP nie można oczekiwać cudów, tj. należy się liczyć ze spadkiem ostrości, szczegółowości czy rozpiętości tonalnej, to jest lepiej niż w ubiegłym roku (nie ma już wyraźnych zaobleń na krawędziach, a zdjęcia nie są wyprane z kolorów). A makro jak to makro, równie dobrze mogłoby go nie być…
Gwiazdą możliwości fotograficznych vivo V23 miała być jednak 50 MP kamerka przednia i faktycznie pod tym względem smartfon nie zawodzi, zdjęcia mają mnóstwo detali, są ostre, z przyjemnymi naturalnie odwzorowanymi kolorami. Druga jednostka przednia nieco odstaje od głównej, m.in. w zakresie szczegółowości czy kolorów, ale potrafi pozytywnie zaskoczyć, a do tego jest niezastąpiona przy grupowych selfiakach. W przypadku zdjęć wykonywanych po zmroku różnice między obiektywami jeszcze się pogłębiają, ale w obu przypadkach możemy skorzystać z doświetlania w postaci aury (ekran) i reflektora (lampy LED w 3 trybach kolorystycznych: zimna biel, domyślna, ciepły żółty). Efekty? Dobre, ale moim zdaniem vivo V21 radziło sobie w tym zakresie nieco lepiej i trochę szkoda, że vivo nie zostało przy zeszłorocznej jednostce głównej, wzbogacając ją tylko o szerokokątnego kompana i wszyscy byliby zadowoleni.
A co z nagrywaniem wideo? vivo V23 pozwala na nagrywanie maksymalnie w 4K przy 60 klatkach, ale wtedy musimy pożegnać się ze stabilizacją, co prawda i tak mamy do dyspozycji tylko elektroniczną, ale dobre i to. Dlatego najczęściej sięgać będziemy po 4K w 30 klatkach, które korzysta z EIS - próbka poniżej:
Pokaż / Dodaj komentarze do: vivo V23, czyli zmieniający kolor… iPhone dla każdego