WRC 8 – recenzja gry

WRC 8 – recenzja gry

Poprzeczka dotycząca oprawy wizualnej w grach wyścigowych jest zawieszona szalenie wysoko. Żaden inny gatunek nie jest tak blisko fotorealizmu jak właśnie topowe wyścigi. WRC 8 pod tym względem nie olśniewa i nie wyznacza nowych standardów, choć ma też swoje mocne punkty. Na plus zaliczyć możemy przede wszystkim wykonanie samochodów i oddanie warunków pogodowych. Niestety, o ile same bolidy są bardzo szczegółowe, tak przy eksperymentowaniu z ich modelem zniszczeń poczułem się nieco zawiedziony. Oczywiście gra odnotowuje każde uderzenie, zużywanie się elementów i tym podobne, jednak wizualnie zbyt dobrze tego nie oddaje i wszelkie wgniecenia prezentują się praktycznie tak samo, niezależnie od tego, jak obijemy karoserię. Niby nikt nie ma czasu tego oglądać podczas jazdy między drzewami na granicy życia i śmierci, ale wypada to odnotować. Połową radości z niszczenia samochodów w grach jest przecież oglądanie, jak odpadają od nich kolejne elementy, a światła sypią się niczym śnieg przed Wielkanocą...

Mimo wielu średnio wykonanych elementów, ogólna plastyka gry i kilka sztuczek sprawiają, że odbiera się ją z dużą przyjemnością.

WRC 8 - recenzja

Bardzo podobnie wypada kwestia otoczenia. Rajdy odbywają się w czternastu krajach, każdy wydaje się mocno odmienny i gdy pędzimy „ile bozia dała”, z kroplówką z Red Bulla i świętym Krzysztofem na fotelu pilota, wszystko wydaje się jak najbardziej OK. Kiedy przyglądamy się grze z boku, widać jednak, że wszelkie budynki złożone są z niewielu detali i dość ubogich tekstur, a drzewa to w większości ten sam model wklejony na planszę setki razy. Zdecydowanie lepsze wrażenie robi gra światła. Charakterystyczne rozmycie horyzontu i „flary” starające się nas oślepić budują klimat rajdu wśród dzikiej przyrody. Powierzchnia, po której się ścigamy, także została wykonana z dużą dokładnością: strzelające spod kół kamienie, błoto bryzgające na boki, kurz, kałuże... wszystko to podbija nasze wrażenia z gry. Jazda w nocy, podczas burzy czy mżawki również potęguje emocje. I choć nie jest to najwyższy możliwy poziom i nie możemy WRC 8 pod tym względem porównywać np. do Driveclub, to powodów do specjalnego narzekania też nie ma. Mimo wielu średnio wykonanych elementów, ogólna plastyka gry i kilka sztuczek sprawiają, że odbiera się ją z dużą przyjemnością.

WRC 8 - recenzja

Kylotonn Racing nie jest dużym studiem, a mimo to dało radę zrobić bardzo rozbudowane rajdy wyglądające „tak jak trzeba”. Można co prawda przeżywać to, że odbicia słońca w karoserii nie są takie jak u konkurencji, podobnie jak wizualizacja zniszczeń czy mnogość obiektów dookoła trasy, ale czy to naprawdę najbardziej istotne rzeczy w wyścigach? Oczywiście fajnie byłoby, gdyby WRC 8 wyglądało i brzmiało jak cukiereczek, ale gra ma wiele innych zalet, dzięki którym można wybaczyć jej pewne niedociągnięcia. Warto docenić choćby to, że jest jakaś konkurencja w tym gatunku i mamy z czego wybierać. A w tych nieco topornych modelach też da się znaleźć trochę uroku. Przecież wszystkie samochody są piękne. Dodatkowo, wypada zaznaczyć, że w kwestii audio nie postarano się o polskie głosy pilotów. O ile więc gra jest spolszczona "kinowo", tak z głośników usłyszymy tylko komunikaty po angielsku. Większość z nich to co prawda tylko kierunek prawo/lewo, jednak mogą znaleźć się osoby, którym to rozwiązanie będzie przeszkadzać. Dla nich co prawda umieszczono też informacje o najbliższych przeszkodach w formie graficznej na górze ekranu, jednak zdecydowanie łatwiej jeździ się na słuch.

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: WRC 8 – recenzja gry

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł