Bateria
Akumulator to chyba pierwszy element tego smartfona, gdzie mogę mówić o lekkim rozczarowaniu. Co prawda bateria o pojemności 3080 mAh to w sumie taki standard, ale w przypadku tego producenta wydaje się krokiem wstecz, ponieważ jeszcze nie tak dawno Xiaomi upychało do mniejszych modeli ponad 4000 mAh (patrz Redmi 4). Do tego trzeba wziąć pod uwagę sporych rozmiarów wyświetlacz o rozdzielczości Full HD, który przekłada się na szybsze umykanie procentów z akumulatora. W gruncie rzeczy cały dzień pracy na jednym ładowaniu (jeśli będziemy bardziej oszczędni to nawet 1,5 do 2 dni) nie jest może złym wynikiem, ale oczekiwania w tym zakresie były zdecydowanie większe. Mnie udawało się wyciągnąć jakieś 5,5 godziny SoT (pracy na włączonym wyświetlaczu), gdzie korzystałem z LTE, Wi-Fi, słuchałem muzyki, oglądałem nieco filmów i przeglądałem Internet. Sytuację można było poprawić funkcją szybkiego ładowania i chociaż zastosowany Snapdragon wspiera taką technologię, to chiński producent nie zdecydował się na jej implementację (zupełnie niezrozumiały ruch), przez co pełne naładowanie baterii wymaga poświęcenia ok. 2 godzin.
Osprzęt i łączności
Przyszła pora przyjrzeć się kilku dodatkowym komponentom, które w mniejszym stopniu, ale wpływają na odbiór całości. I tak, czytnik linii papilarnych działa bez zarzutu, praktycznie zawsze identyfikując nasze odciski i choć może nie jest to najszybszy skaner, to nie można narzekać na ten aspekt. Poza tym czytnikowi możemy przypisać gest przesunięcia palca, który umożliwia wysunięcie paska powiadomień. Pochwalić trzeba także obsługę akcesoriów OTG. Pozytywnie wypadają też kwestie audio, ponieważ głośnik multimedialny gra dobrze - spodziewałem się tu typowego spłaszczonego i zniekształconego dźwięku, a tymczasem oferowana przez niego jakość jest naprawdę znośna (choć przydałoby się więcej basów), przez co oglądanie filmów przy jego udziale wypada naprawdę dobrze. Do muzyki rekomenduję jednak dobre słuchawki, tym bardziej, że gniazdo słuchawkowe także nie zawodzi i choć nie jest to poziom modeli z dedykowanymi DAC wysokiej klasy, to jednak powinien zadowolić większość użytkowników. Głośnik do rozmów także bardzo dobrze realizuje powierzone mu zadanie i nie sprawia żadnych problemów.
Pozostaje jeszcze kwestia łączności - Mi A1 zapewnia typowy zestaw obsługiwanych standardów, a warto zwrócić uwagę na wsparcie dla Wi-Fi ac (2,4 i 5 GHz) czy LTE Advanced z agregacją różnych częstotliwości, w tym często pomijanym 800 MHz. Do tego dochodzi jeszcze Bluetooth 4.2, a także GPS z A-GPS, GLONASS i Beidou (nawigacja działa bez problemów i szybko łapie fixa), a całości dopełnia port podczerwieni (IR), dzięki któremu telefon może robić za uniwersalnego pilota. Żeby jednak nie było zbyt różowo, smartfon posiada także jeden dość istotny brak, ponieważ Xiaomi zapomniało tutaj o łączności NFC, więc miłośnicy zbliżeniowych płatności mobilnych nie będą ukontentowani. Muszę ponarzekać także na funkcję dual-SIM, która działa tylko w trybie standby, co oznacza, że gdy prowadzimy rozmowę przez jeden numer, drugi jest nieaktywny.
System
Na koniec zostawiłem jeszcze kwestię systemu i oprogramowania. W gruncie rzeczy nie bardzo jest jednak o czym pisać, ponieważ jak kilkukrotnie wspominałem w tej recenzji, Mi A1 otrzymał praktycznie "czystą" wersję mobilnego systemu Google. Sprzęt dostał już aktualizację Androida do wersji Oreo i takową właśnie testowałem. Poza tym program Android One gwarantuje szybkie i regularne update'y, a można także liczyć na dłuższe wsparcie. Jest tu jednak kilka drobnych elementów dodanych przez Xiaomi, jak autorska aplikacja aparatu, Pilot Mi, dzięki któremu zmieniamy telefon w pilota (obsługiwać można telewizor, dekodery, projektory, itp.) czy Usługi Mi, czyli narzędzia diagnostyczne. Co więcej, oprócz gestu dla czytnika linii papilarnych, możemy także szybko włączyć aparat przez dwukrotne naciśnięcie przycisku Power. I to by było na tyle, ponieważ cała reszta to już typowe usługi i aplikacje Google.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Xiaomi Mi A1 - recenzja smartfona