Ale dość tej teorii, czas na praktykę. Jako iż zależało mi na utrzymaniu zgodności przekazanemu Adrianowi do rąk arsenału z CS-em, sam zrobiłem sobie małe wyzwanie. Otóż, jak wiadomo, dostęp do broni palnej w naszym kraju jest "troszkę" utrudniony, przez co strzelnice dysponują na ogół bardzo podstawowym arsenałem, bez bardziej egzotycznych sztuk, a dodatkowo, zgodnie z tym co zostało ustalone, wspomniany tytuł niekoniecznie kurczowo trzyma się faktów. Na szczęście podstawowy zestaw drużyny terrorystów, czyli pistolet Glock i karabinek AK, są sprzętem niezwykle powszechnym. Z tym że wykorzystany został Glock 17 9x19 mm, a więc model strzelający tylko w trybie półautomatycznym, a także AKM 7,62x39 mm produkcji fabryki radomskiej. Do tego pozwoliłem sobie dobrać dwa egzemplarze spoza puli uwzględnionych w grze, pistolet GSG FireFly i karabinek samopowtarzalny Mossberg 715T, oba na sportową amunicję bocznego zapłonu .22LR. Naboje bocznego zapłonu mają masę zapłonową wprasowaną w kryzę łuski i są dużo słabsze od klasycznej amunicji zapłonu centralnego. Ich energia początkowa, w przypadku kalibru .22LR, to średnio 150 J. Sportowe wiatrówki, wymagające w Polsce rejestracji, potrafią osiągać 100 - 110 J, natomiast naboje kalibru 9x19 mm Parabellum są nawet czterokrotnie silniejsze. Próbując swych sił z bocznym zapłonem, można dobrze wdrożyć się do potężniejszych kalibrów. Poza tym .22LR jest świetną opcją dla najmłodszych adeptów sztuki strzeleckiej.
Co zabawne, Adrian w całym tym zamieszaniu nie pozostał mi dłużny. Wziął bowiem pod pachę laptop MSI GS65 Stealth Thin 8RF (zobacz nasz test tego laptopa) wraz z kompletem oryginalnych peryferiów, oznajmiając, że jeśli ja biorę go pod włos, to on sprawdzi moje "skillsy" w Counter-Strike'u. Przy czym kiepskim sprzętem nie zdołam się wytłumaczyć, wszak wspomniany notebook ma m.in. 6-rdzeniowy procesor Intel Core i7-8700H, kartę graficzną NVIDIA GeForce GTX 1070 Max-Q z 8 GB własnej pamięci GDDR5, 16 GB RAM i matrycę odświeżaną z częstotliwością 144 Hz, więc z utrzymaniem odpowiedniej płynności w CS-ie radzi sobie wybornie. Zrobiło się tym samym jeszcze ciekawiej, bo wierzcie mi lub nie, ale ja naprawdę nie mam bladego pojęcia o esporcie. Tak czy siak, ostatecznie udało się ustalić, że najpierw trochę pogramy, po czym wystrzelimy po kilkadziesiąt sztuk prawdziwej amunicji, porównując doświadczenia i nasze zdolności. Przypomnę, Adrian nigdy wcześniej nie miał w dłoni jakiejkolwiek broni, poza prostą wiatrówką o energii poniżej 17 J, a mój staż w Counter-Strike'u: Global Offensive, jeśli można to tak określić, wynosi jakieś 20 godz., z czego większość nabiłem przygotowując Zbiorczy test niedrogich kart graficznych w grach esportowych. Za cel rzeczywisty obraliśmy tarczę sylwetkową TS-10, przedstawiającą korpus i głowę mężczyzny celującego z pistoletu. W grze z kolei postawiliśmy na klasyczne rundy z botami, podczas których mogliśmy do woli testować wirtualną broń.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Counter-Strike vs real life, czyli ITHardware i prawdziwa broń palna