W kwestii ogólnej mechaniki gry niewiele się zmienia i tak już jest od bardzo dawna, gdyż nawet pewne elementy sięgają swoim rodowodem do znacznie bardziej odległych odsłon serii. Generalnie największymi zmianami w tegorocznej odsłonie FIFY jest zniuansowanie systemu transferów w trybie kariery. Dzięki nowemu systemowi menusów łatwiej będzie śledzić wszystkie cele i graczy umieszczonych na liście transferowej, a także uświadczymy animowanych wstawek przerywnikowych gdzie spotykamy się z różnymi menedżerami by uzgodnić warunki transakcji. Odbywają się one na zasadzie dialogów z dynamiczną wymianą zdań, gdzie dwie strony dążą do porozumienia. Następnie gdy wstępne warunki zostaną uzgodnione, bierzemy udział w bezpośrednich rozmowach z zawodnikiem oraz jego agentem. Oczywiście nie zabrakło prezentacji zawodników w nowych klubach tuż po ich transferach. Inną zmianą jest dodanie aż 15 nowych zadań treningowych, a także wyznaczanie predefiniowanych ćwiczeń wybranym grupom zawodników. Oprócz tego małego remanentu doczekały się tryby Ultimate Team oraz Pro Clubs, choć nie jest to jednak nic przełomowego.
W kwestii samej rozgrywki, a nie otoczki, dodano między innymi możliwość zdefiniowania trzech szybkich zmian, czyli wybrania zawodników, wobec których przewidujemy, że będą częściej wymieniani. Wybieramy zarówno gracza z pierwszej jedenastki oraz jego zmiennika i później w trakcie przerw w meczu możemy jednym przytrzymaniem spustu dokonać błyskawicznego manewru taktycznego miast pauzować grę i wchodzić w menu opcji składu. Jeśli chodzi o głębsze metamorfozy, to w zasadzie każda kolejna FIFA jest reakcją na poprzednią. Jeśli ludzie narzekali na nadmiernie szczelną bądź dziurawą obronę w wykonaniu CPU czy ogólnie Sztucznej Inteligencji, to w kontynuacji odwracano proporcje, no i tak właśnie tutaj się zdarzyło. FIFA 18 jest znacznie bardziej nastawiona na ofensywę, oraz pozwala uwydatniać indywidualne cechy zawodników. Pomaga (zależy z której perspektywy na to patrzymy) w tym fakt, że wykonanie udanej interwencji.
Oprócz tego, zmieniono nieco dośrodkowania, wprowadzając więcej różnorodności (zamiast głównie wysokich lobów), a także dodano pośredni przycisk interwencji pomiędzy wślizgiem a odbieraniem piłki na stojąco. Oczywiście pewne stare uniedogodnienia pozostały, jak na przykład ograniczenia w znajdywaniu ścieżek, co okazjonalnie prowadzi do odpuszczania sytuacji przez golkiperów, a tym samym tracenia bramek, które byłyby nie możliwe do stracenia w rzeczywistości – chyba, że ktoś doznał lobotomii. Tak samo skopane (sic) jest zmienianie zawodników, związane z tym przeskoki czy ręczne wracanie nimi by uniknęli spalonego – wszystkie te przypadłości są znane od wielu, wielu lat…
Najważniejszym natomiast, poza trybem online elementem, jest dla mnie The Journey, czyli druga część opowieści Alexa Huntera. Jest ona zaskakująco dobrze wyreżyserowana – z dużą dramaturgią, ale i ciekawymi zwrotami fabularnymi i sporą dynamiką relacji postaci. Cieszą też smaczki, typu obecność Thierry’ego Henry, Cristiano Ronaldo i tak dalej. Fajną odmianą jest także umieszczenie i ciekawe wplecenie wątku futbolu kobiecego w przeciągu trybu fabularnego. Zmieniono tutaj nieco sposób rozwoju postaci, w którym nie będziemy już statycznie przydzielać punktów w poszczególne statystyki lecz powiązany jest z dwoma głównymi drzewkami rozwoju. Przypomina to strukturalnie perki z gier Ubisoftu.
Pokaż / Dodaj komentarze do: FIFA 18 - recenzja gry