Everspace
Everspace to gra, która od samego początku zwróciła moją uwagę. Raz, że gatunek strzelanin kosmicznych jest niemiłosiernie niedoreprezentowany od bardzo dawna (choć od jakiegoś czasu sukcesywnie się to zmienia), a dwa - oprawa graficzna niemieckiej produkcji budziła od samego początku wielkie wrażenie.
Everspace to mieszanka zręcznościowej strzelaniny kosmicznej z elementami gry roguealike. Startujemy w losowo wygenerowanej galaktyce, przemieszczając się pomiędzy kolejnymi układami gwiazd, uciekając jednocześnie ścigającej nas flocie gigantycznych gwiezdnych niszczycieli, które mają w zwyczaju pojawiać się znienacka gdy spędzamy zbyt dużo czasu w danym obszarze. W odróżnieniu od wielu wydanych ostatnio gier nastawionych na aspekt symulacyjno-ekonomiczny, Everspace stawia na bardziej natychmiastowe wyzwania i powraca do czasów gier typu Colony Wars, Wing Commander czy X-Wing vs Tie Fighter. Nie znaczy to jednak, że nawet jeśli pierwsze skrzypce gra tu strzelanie, to jest to gra prostacka. Gwiezdne potyczki są niezwykle dynamiczne i wymagają szybkiego refleksu i umiejętnego gospodarowania posiadaną energią, która zasila nasze bronie. Na początku startujemy ze standardowym wyposażeniem, ale gra losowo rozmieszcza po drodze kontenery z dodatkowym ekwipunkiem – broniami, gadżetami zaczepnymi i przedmiotami jednorazowego użytku dodające nam różnego rodzaju bonusy do parametrów. Gra posiada system craftingu, a tym samym zachęca nas do zbierania zasobów, między innymi przecinając laserami asteroidy, czy wlatując w pola magnetyczne. Po uprzednim zebraniu planów konstrukcyjnych, to właśnie dzięki różnego rodzaju kosmicznym materiałom możemy tworzyć nowe bronie czy usprawnienia, a także naprawiać swój statek w razie uszkodzeń.
W Everspace przemierzamy coraz bardziej destabilizujący się wszechświat, który z upływem czasu zaczynają wypełniać czarne dziury czy potężne wyładowania elektrostatyczne. Gra jednocześnie ciągle stawia gracza przed dylematem – czy wykorzystać zachomikowane zasoby teraz, czy może poczekać aż będzie ich więcej, a wtedy może zbudujemy sobie superpotężne bronie, albo wymienimy je u gwiezdnych handlowców na coś jeszcze lepszego.
Jak już wspomniałem, Everspace ma elementy „rogalika”, a więc po każdej śmierci – która jest permanentna – musimy zacząć od nowa. Na szczęście, nie jest to start od zera – tracimy co prawda bieżące wyposażenie, ale zachowujemy usprawnienia, przez co za każdym kolejnym razem jest nam coraz łatwiej, możemy zarobić więcej pieniędzy, aby wyposażyć się na starcie w coraz to potężniejsze udoskonalenia. Inny aspekt gry typu roguealike, który w interesujący sposób przeszczepiono na grunt sci-fi to system uszkodzeń – gdy zostanie uszkodzony jeden z głównych układów statku, odczujemy to w niezwykle poważny sposób – skopany system antygrawitacji sprawia, że wyhamowywanie i manewrowanie staje się niesamowicie trudne, a uszkodzony system podtrzymywania życia skutkuje odliczaniem minut zanim skończy się nam tlen i niechybnie umrzemy. Aby temu zaradzić należy zbierać zasoby, a każdego typu usterka wymaga odmiennej liczby i konfiguracji komponentów, co dodaje dodatkowego dreszczyku emocji, gdy brakuje nam ledwie jednego z nich, a ciężko jest go znaleźć.
Stopień do jakiego gra została oszlifowana budzi podziw - niejednokrotnie widzi się gorzej zoptymalizowane gry AAA na premierę, a przecież Everspace ukazało się w formie Early Access jeszcze we wrześniu - jakieś pół roku przed planowaną premierą. Nie będzie to na pewno materiał na grę roku, ale na pewno bardzo dobra niezależna produkcja z gatunku, który nadal ma niewielu przedstawicieli na konsolach. Niezwykle widowiskowa oprawa graficzna i naprawdę porządny technicznie kawał kodu sprawią, że gra będzie mogła spodobać się także graczom, którzy zazwyczaj nie grają w tego typu gry, ale lubią od czasu do czasu jakąś odmianę.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Growe podsumowanie roku 2016