Temat wydobywania kryptowalut nie jest niczym nowym. Początki Bitcoina to rok 2008, kiedy opublikowany został pierwszy artykuł opisujący podstawy nowego rozproszonego systemu, a w następnym roku pojawiły się jego pierwsze implementacje. Od tego czasu pojawiło się co najmniej kilkaset różnych kryptowalut (przynajmniej tyle jest dostępnych w publicznym obiegu na różnych giełdach), które wykorzystują kilkanaście różnych algorytmów kryptograficznych. Część z nich wymaga dedykowanych układów obliczeniowych (tzw. ASIC – application-specific integrated circuit), inne zadowolą się z powodzeniem CPU, natomiast większość popularnych algorytmów została przystosowana do uruchamiania na kartach graficznych. Prym wiodą tutaj karty AMD, których teoretyczna wydajność znajduje przełożenie na uzyskiwane rezultaty, z powodzeniem odstawiając ich „zielonych” konkurentów.
Od dłuższego czasu utarło się przekonanie, że na kryptowalutach nie da się zarobić; temat ten powraca jak bumerang w różnych dyskusjach na forach i między znajomymi. Trzeba ten mit obalić.
Dlaczego w ogóle pomysł na całą taką serię? Otóż od dłuższego czasu utarło się przekonanie, że na kryptowalutach nie da się zarobić; temat ten powraca jak bumerang w różnych dyskusjach na forach i między znajomymi, i niniejszym chciałbym ten mit obalić – można. Najlepszym przykładem może być sytuacja z ostatniego miesiąca, kiedy kurs wydawałoby się martwego już Litecoina (który był bardzo popularny pod koniec 2013 roku) wzrósł prawie 5 razy z 0.0041 BTC na 0.0203 BTC (między 29 marca a 7 maja) i nagle wszyscy ci, którzy 3 lata temu z rezygnacją odłożyli portfele gdzieś na backupowe dyski, stali się posiadaczami ciekawych sum pieniędzy, zwłaszcza, że sam Bitcoin w ostatnich tygodniach pobija coraz to nowe rekordy. Nawet posiadacze 5-letnich kart na chipie Tahiti mogą z powodzeniem wciąż uszczknąć spory kęs zarobków, co mam nadzieję pokazać w dalszej części artykułu.
W międzyczasie rynek oszalał. W ciągu kilku tygodni cały sprzęt, jaki nadawał się w najmniejszym choćby stopniu do kopania, zniknął z półek sklepowych, a sprzedawcy zgodnie z prawem popytu-podaży wywindowali ceny na niebotyczny wręcz poziom. Gracze zaciskają zęby w oczekiwaniu na uspokojenie rynku, a wszyscy, którzy kiedykolwiek rozważali mining, robią to teraz przy użyciu czego się tylko da, włączając w to lodówki, kalkulatory i telefony (chwyt retoryczny). Podstawowe założenie mojej krótkiej serii, że zajmie trzy części – wprowadzenie, optymalizację i ekspansję – musi w niniejszej sytuacji ulec zmianie, jesteśmy bądź co bądź na portalu technologicznym i interesuje nas IT. Wprowadzenie zajmie dwie części – niniejszy artykuł będzie bardziej przeglądem sytuacji na rynku i pewnym przewidywaniu na najbliższe dni/tygodnie (tak bardzo zmienna jest sytuacja na giełdach kryptowalut), podczas gdy drugi będzie skoncentrowany na testach i benchmarkach. Pozostałe dwa zostaną bez zmian – w trzeciej części napiszę, jak wycisnąć więcej ze sprzętu, który mamy, w ostatniej spróbuję udzielić kilku porad, jak się rozwinąć.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Mining kryptowalut – część 1/4 pt. “Co się tutaj dzieje?”