Dream Machines DreamKey - wykonanie i ergonomia
DreamKey zapakowano w relatywnie niewielkie kartonowe opakowanie, utrzymane w czarnej kolorystyce, z wizerunkiem klawiatury w postaci schematu samych klawiszy na froncie i kilkoma wyróżniającymi cechami opisanymi na tylnej stronie pudełka. Opakowanie niewątpliwie wyróżnia się minimalistycznym podejściem i prezentuje niezwykle elegancko, co podkreśla jeszcze srebrna czcionka. W środku, oprócz samego urządzenia, które zabezpieczono gąbkami, znajdziemy jeszcze przewód USB oraz instrukcję obsługi, która prezentuje skróty klawiszowe. To jednak nie wszystko, ponieważ w pudełku znajdują się także wymienne nasadki na klawisze (8 sztuk) oraz kluczyk do ich wyciągania. Keycapy nie posiadają żadnych oznaczeń, więc mają bardzo uniwersalny charakter i możemy nimi zastąpić dowolne klawisze, które chcemy wyróżnić w ten sposób. Nie możemy więc narzekać na wyposażenie, ale do pełni szczęścia zabrakło podpórki pod nadgarstki.
Dream Machines DreamKey to bardzo kompaktowa konstrukcja i to pomimo pełnowymiarowego charakteru z sekcją numeryczną. Jej wymiary to 44 × 13,5 × 4 cm, co udało się uzyskać dzięki ograniczeniu ramy, która okala nasadki w minimalnym stopniu. Klawiatura swoje jednak waży, gdyż jej masa to 1190 gramów, co wynika choćby z wzmocnienia wnętrza metalową osłoną. Dzięki temu sprzęt sprawia wrażenie bardzo zwartego i solidnego, a nie taniej zabawki, jak to ma często miejsce w przypadku modeli bazujących tylko na tworzywach sztucznych. Całość utrzymano w czarnej kolorystyce, choć klawisze zdają się wpadać w ciemnoszary odcień. Minimalizm, który zapowiadany był przez pudełko, znajduje także odzwierciedlenie w designie klawiatury, ponieważ Dream Machines nie stosuje praktycznie żadnych zdobień, ograniczając się praktycznie tylko do loga marki w prawym górnym rogu. Takie podejście może się podobać, tym bardziej że wielu konkurentów stawia na przesadne eksponowanie gamingowego charakteru swoich produktów, co podkreślane jest nietypowymi kształtami obudowy, licznymi zdobieniami czy czerwonymi akcentami (ewentualnie w innym mocno kontrastowym kolorze).
Wspominana już customizowana płytką PCB wykonana w standardzie FR-4. Laminat jest pokryty warstwą włókna szklanego, co zwiększa szanse, ze po zalaniu nie dojdzie do żadnego przepięcia, choć sama konstrukcja nie jest wodoodporna sensu stricto, ale zastosowane tu przełączniki już tak, więc jest duża szansa, że w przypadku zachlapania nie dojdzie do żadnego uszkodzenia. Nasadki wykonane są zaś z tworzywa PBT, a nie popularnego ABS, co również uznać trzeba na plus, ponieważ to jest o wiele trwalszym rozwiązaniem.
Tym samym, trudno mieć tu także jakiekolwiek zastrzeżenia do jakości wykonania, wspominaliśmy już o konstrukcji wzmocnionej aluminiową osłoną, a tworzywa sztuczne wykorzystane w przypadku wierzchniej i spodniej części obudowy czy nasadek zdają się zarówno trwałe, jak i bardzo praktycznie, ponieważ nie zbierają odcisków palców (przynajmniej nie tak chętnie, jak np. gumowane tworzywa) i łatwo się czyszczą. Całość jest też bardzo stabilna, nic się nie ugina pod naciskiem i nie trzeszczy, a nasadki są wykonane z grubego plastiku, dzięki czemu całość sprawia wrażenie pancernej konstrukcji, która jest w stanie znieść naprawdę wiele, co jest niezwykle istotne, ponieważ w ferworze walki dochodzi do różnych sytuacji.
Tu dochodzimy jednak do najbardziej kontrowersyjnego chyba rozwiązania DreamKey, czyli keycapów. Same nasadki są dość klasyczne, jeśli chodzi o wykonanie, ponieważ otrzymujemy cylindryczny kształt o klasycznym rozmiarze z lekko zaokrąglonymi krawędziami. Zaskakują za to oznaczenia klawiszy, a raczej ich lokalizacja, ponieważ czcionka również jest dość standardowa i wyraźna. Te umieszczono bowiem nie na górnej/wierzchniej części nasadek, ale na ich przedniej ściance (patrz zdjęcia). Nie da się ukryć, że jest to bardzo nietypowe rozwiązanie, z którym osobiście spotykam się pierwszy raz. To wymagało ode mnie przyzwyczajenia w pierwszym kontakcie, ale trzeba podkreślić, że oznaczenia są widoczne praktycznie tak samo dobrze, jak te umieszczone w klasycznym miejscu, co wynika z kaskadowej konstrukcji DreamKey i kształtu samych keycapów. Tym samym, wbrew pierwszym wrażeniom, pisanie na klawiaturze nie sprawiało żadnych problemów, a podczas grania i tak rzadko patrzymy na klawisze.
Niemniej jednak osoby mniej wprawione lub przyzwyczajone do standardowych rozwiązań może to nieco uwierać, tym bardziej że oznaczenia DreamKey nie są grawerowane, a tym samym podświetlane, a jedynie nadrukowane na nasadkach, co w nocnym użytkowaniu może już być kłopotliwe. Tu pomaga podświetlenie wydobywające się spod klawiszy, ale jest to zależne od jego intensywności i koloru. Nie da się ukryć, że takie podejście było dość ryzykowne ze strony Dream Machines i choć w moim przypadku nie wpłynęło negatywnie na odbiór, to nie widzę również żadnych zalet płynących z tego rozwiązania.
Pozostając jeszcze w kwestii wykonania, pochwalić trzeba fakt, że otrzymujemy odpinany kabel na złącze USB typu C (typu A do komputera) i typowej długości ok. 1,2 m. Szkoda jednak, że zdecydowano się jedynie na gumową osłonkę, a nie materiałowy oplot, który jest trwalszy, tym bardziej że sztywność kabla w przypadku klawiatur nie ma takiego znaczenia jak w myszkach. Podwozie kryje także cztery gumowe podkładki antypoślizgowe, które wraz z wysoką wagą sprzętu skutecznie przeciwdziałają ślizganiu się klawiatury po blacie. W ostatecznym rozrachunku Dream Machines DreamKey zasługuje więc na wysokie noty w zakresie wykonania, a choć design to zawsze kwestia gustu, to moim zdaniem takie ascetyczne podejście sprawdza się tu bardzo dobrze.
Ergonomia i komfort użytkowania
Wypada też napisać kilka słów o ergonomii, ale w sumie nie będę się zbytnio rozpisywał, bo nie ma o czym. Klawiatura nie posiada podpórki pod nadgarstki i fani tego typu rozwiązania muszą samodzielnie o nią zadbać. Szczególnie że ta może być przydatna, ponieważ profil DreamKey nie jest przesadnie niski, co może powodować zmęczenie nadgarstków w trakcie dłuższego użytkowania. Pochwalić trzeba za to samo klawisze, które może nie zapewniają tak dobrej przyczepności jak te pokryte gumą, ale za to nie występuje tu zjawisko grzechotania (rattle), a większe keycapy, takie jak spacja czy shift, posiadają dobre stabilizatory. Dodatkowo klasyczny amerykański układ klawiszy z długimi klawiszami backspace i shift sprawia, że przesiadka z podobnego sprzętu jest tu bardzo naturalna. Warto też odnotować nóżki do zmiany kąta pochylenia, choć te oferują tylko jednostopniową regulację (to jednak standard). Generalnie muszę przyznać, że Dream Machines DreamKey to naprawdę wygodna klawiatura, zarówno w codziennym użytkowaniu, jak i podczas grania, gdzie doceniamy jej kompaktowe rozmiary (więcej miejsca na ruchy myszką).
Pokaż / Dodaj komentarze do: Dream Machines DreamKey - testujemy pierwszą klawiaturę polskiej marki. Udany debiut?