Ecovacs Deebot N8 Pro - test robota sprzątającego z laserowym czujnikiem

Ecovacs Deebot N8 Pro - test robota sprzątającego z laserowym czujnikiem

Deebot N8 Pro - test praktyczny

Na początku pomówmy o głośności. Producent podaje, że w typowym scenariuszu, robot generuje 67 dB hałasu. Ja na Waszym miejscu podchodziłbym do tego sceptycznie, bo takie natężenie dźwięku odkurzacz generuje na najwyższych obrotach, a w trakcie standardowych ustawień, nie jest głośniejszy od zwykłego szumu wiatraków. W tym aspekcie zostałem pozytywnie zaskoczony, a uwierzcie, osobiście przeszkadzają mi nawet niewielkie wahania głośności. Testy przeprowadzane były w porze dziennej zarówno przy otwartych, jak i zamkniętych oknach. W obu przypadkach odkurzacz poradził sobie znakomicie. Na ustawieniu niskim i średnim, bardziej słyszalny jest motor napędzający robota, a nie odkurzacz. Pamiętajcie też, że dźwięk dźwiękowi nierówny. Lepiej jest mieć jednostajny szum o wysokim natężeniu i niskiej częstotliwości niż co chwilę oscylujący dźwięk o niższej wartości dB, ale o wyższej częstotliwości. Przyznam szczerze – tego się nie spodziewałem i jest to kolejna, duża zaleta Deebot N8 Pro.

Pierwsze uruchomienie odkurzacza jest dziecinnie proste. Wyciągamy folie ochronne oraz „zderzaki” z gąbki, ustawiamy w odpowiednim miejscu (1.5 metra przestrzeni przed stacją dokującą oraz 50 cm po bokach) i… czekamy aż się naładuje. Pierwsze ładowanie może być konieczne, bo baterie nie potrafią utrzymać energii, ale to typowe dla wszystkich urządzeń. Po naładowaniu (co od 0 do 100% trwało w moim przypadku dokładnie 227 minut) można sparować odkurzacz z siecią Wi-Fi. Ponownie – do dyspozycji otrzymujemy tylko kompatybilność z siecią 2.4 GHz, dlatego najpierw musimy na telefonie takowe połączenie wybrać. Naciskamy przycisk na obudowie, wpisujemy hasło i po chwili odkurzacz jest gotowy do działania.

Ecovacs Deebot N8 Pro

Producent zaleca, by wszystkie drzwi w mieszkaniu zostały otwarte, a luźno ułożone obiekty, takie jak kot czy jego zabawki, usunięte z widoku. Problem rozpoczął się w momencie, w którym robot za Chiny ludowe nie chciał wjechać do jednego z pomieszczeń. Po prostu go ominął. Niekompletna mapa została zapisana po dwudziestu minutach sprzątania, a kolejne sekwencje również nie naprawiły problemu. Zresetowałem więc odkurzacz, wyczyściłem zapisaną wcześniej mapę i spróbowałem ponownie. Ponownie zajęło to robotowi ponad 25 minut, ale tym razem mapy po prostu zapisać już nie chciał. Kombinowałem dobrą godzinę, bo za drugim razem poszło odkurzaczowi dużo lepiej – nie pominął pomieszczenia ani żadnego zakamarku, ale jak to mówią – do trzech razy sztuka i za trzecim, 25-minutowym sprzątaniem się udało. Kompletną mapę zapisałem i stamtąd można było już korzystać ze wszystkich funkcji w aplikacji, a jest ich naprawdę sporo.

Nie jestem w stanie stwierdzić czy problem z zapisaniem mapy powtórzy się i u Was, ale przeglądając komentarze w Google Play zauważyłem, że mój przypadek nie jest jedyny. Cóż, to ewidentna wada, ale nie wiadomo czy aplikacji czy samego urządzenia, bo te wykonuje swoje obowiązki z najwyższą starannością (z jedną małą czkawką).

Deebot N8 Pro ma dwa tryby pracy (trzy jeśli liczymy też zbieranie szczotkami bocznymi) – odkurzanie i mopowanie. Można odkurzać i nie mopować (po prostu nie nalewając do zbiornika wody) lub odkurzać i mopować. Nie można więc wybrać pojedynczego trybu - mopowania w celu potencjalnych oszczędności na zużyciu baterii. Odkurzanie dzieli się na kolejne cztery tryby pracy – cichy (nocny), standardowy, max oraz max+. Ten ostatni powoduje maksymalne ssanie, a ten pierwszy skupia się na jak najcichszej pracy. Wbrew pozorom cichy tryb nie jest „bezużyteczny”, bo odkurzacz potrafi wtedy zbierać sierść i kurz z powierzchni płaskich bez żadnego problemu. Ja zalecam Wam korzystać z trybu standardowego dla paneli i płytek oraz trybu max lub max+ dla dywanów i wykładzin. Te dwa ostatnie spowodują, że zassie nieczystości nawet z głębokich zakamarków.

Jeśli chodzi o mopowanie, tutaj nie ma żadnej rewelacji. Również i tu mamy cztery tryby pracy. Najniższy poziom wodowania lekko namacza nałożoną wcześniej szmatkę, która - bądźmy szczerzy - w stanie umyć zabrudzeń nie jest. Wydajne dozowanie wody w trybie najwyższym (lub drugim najwyższym) jest zdecydowanie lepszym wyborem, bo tylko w taki sposób mamy możliwość wyczyszczenia zaschniętych plam (i wcale nie mówię tutaj o dwutygodniowym traktowaniu plam z krwi lampą o wysokiej temperaturze). Robot w takim trybie musi przejechać po plamach kilka, a czasem nawet kilkanaście razy (zaschnięta plama z kawy), choć tak jak już wspominałem, tego umyć się za jednym razem nie da nawet ręcznie. Koniecznie pamiętajcie też o tym, by nie wysyłać Deebota N8 Pro do czyszczenia plam z oleju. Zamiast czyszczenia, ten rozmaże całość po pokoju ślizgając się po powierzchni jak na lodowisku. Zostaliście ostrzeżeni. Swoją drogą, wydaje mi się, że dołączone do zestawu pady jednorazowe radzą sobie lepiej podczas czyszczenia zaschniętych zabrudzeń niż główna szmatka z mikrofibry wielokrotnego użytku.

deebot zanieczyszczenia

Robot doskonale spisuje się jednak w zbieraniu zanieczyszczeń z rogów. Jednak dwie boczne szczotki robią naprawdę ogromną robotę. To samo tyczy się różnego rodzaju podjazdów (próg o wysokości 1.2 cm pokonał bez problemu). Wjeżdżając na dywan, robot automatycznie podnosi też plastikową nasadę do mopowania, by ta nie stykała się z materiałem, po czym obniża, jeśli wykryje, że całkowicie zjechał z dywanu. Małe dywaniki na stopy jednak omija (zapewne związane jest to z technologią laserową TrueDetect 3D).

Po wyczyszczeniu mieszkania, Deebot N8 Pro sam wraca do stacji ładującej, parkuje i pozostaje w trybie czuwania. Wcześniej wspomnieliśmy o długości ładowania, która od 0 do 100% wynosi 227 minut. Sporo jak na 110 minut sprzątania, ale nie ma to tak naprawdę żadnego znaczenia – w końcu nie czyścimy mieszkania co godzinę. Drugą rzeczą jest to, że nawet jeśli wykorzystamy całą zebraną energię w robocie (na przykład jeśli macie znacznie większy apartament), w momencie w którym ten ma do wyczyszczenia coś jeszcze, Deebot N8 Pro sam pojedzie do stacji dokującej, naładuje się i wróci na to samo miejsce, kontynuując czyszczenie. Jest więc w tym kompletnie samodzielny, dlatego nie wliczymy tego do wad.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Ecovacs Deebot N8 Pro - test robota sprzątającego z laserowym czujnikiem

 0