Wprawdzie wstępnie wzbraniałem się przed włączaniem do zestawienia przeglądarek mniej popularnych, punktując ich ograniczoną kompatybilność, ale, jako iż pojawiła się spora grupa zwolenników Vivaldi, postanowiłem dać temu web browserowi szansę. Nie ukrywam, trochę po to, by zobrazować pewne problemy. Wyniki rzeczonej przeglądarki, w najnowszej możliwej wersji stabilnej 1.14, zostały dodane do wykresów widniejących na poprzednich podstronach. Poniżej znajdziecie natomiast charakterystykę samej aplikacji, jak również komentarz do jej osiągów, który, co oczywiste, oparty jest na analizie porównawczej, względem popularniejszych (ale jak się za moment okaże pokrewnych) rozwiązań.
Vivaldi 1.14, Vivaldi Technologies
I tak, Vivaldi jest przeglądarką stworzoną przez byłego CEO firmy Opera Software ASA, której powstanie zainicjowało przeniesienie Opery, na silnik Blink, z silnika Presto. Z tymże Vivaldi także bazuje na Blinku, przez co jest, obok Chrome i właśnie Opery, kolejnym forkiem WebKitu w tym zestawieniu. Nawiasem mówiąc, cała ta historia brzmi jakby zabawnie, przyznajcie. Patrząc poglądowo, Vivaldi pod wieloma względami przypomina Operę. Nawet charakterystyczny pasek boczny, z narzędziami, został niemalże sklonowany, choć jego funkcjonalność jest zauważalnie mniejsza. Dzieło firmy Vivaldi Technologies nie ma ani apletów Facebook czy WhatsApp, ani funkcji wykonywania fragmentarycznych zrzutów ekranu. Twórcy zaimplementowali za to prosty system sterowania poprzez gesty, wykonywane myszą komputera (lub palcem w przypadku ekranów dotykowych, jak w użytym na potrzeby testów Surface Pro).
Ogólnie rzecz biorąc, Vivaldi jest przeglądarką prostą, wręcz ascetyczną, pozbawioną choćby funkcji synchronizacji pomiędzy instalacjami na różnych urządzeniach. W tym celu trzeba dodatkowego narzędzia, nazwanego Vivaldi Sync. Ma to jednak swoje plusy. Otóż Vivaldi jest zarazem narzędziem o wręcz marginalnym zużyciu zasobów sprzętowych. Otwierając pięć zakładek, zużyjemy mniej pamięci operacyjnej niż Chrome lub EDGE wymagają dla jednej! Ale osiągi w testach są już tylko przeciętne, a dodatkowo ten web browser ma wyraźne problemy z interpretacją niektórych arkuszy stylów CSS. Dość powiedzieć, że Basemark Web 3.0 ocenia zgodność z aktualnymi standardami CSS na ledwie ponad 55%. Czasem też, podczas testów, udało mi się dostrzec błędy przy ładowaniu elementów w ramkach pływających (iframe), które zostają, na przekór intencjom autora danej witryny, wyraźnie zwężone. Wówczas pomaga odświeżenie strony.
Jaki z tego wniosek? Przeglądarkę Vivaldi mogę polecić wszystkim osobom posiadającym komputery starsze lub wyposażone w minimalną ilość pamięci, ewentualnie maniakom trzymania dziesiątek otwartych zakładek. Jeśli jednak poszukujecie rozwiązania możliwie wydajnego, charakteryzującego się jak najszerszą kompatybilnością, to w dalszym ciągu niepodzielnie królują Chrome oraz Opera.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Jaka przeglądarka internetowa? Test wydajności web browserów