Gra zaczyna się w typowo amerykańskim stylu, od przepełnionego dynamiczną akcją wstępu, który z pominięciem chronologii przedstawia bieg wydarzeń od powrotu Lincolna z Wietnamu do chwili otrzymania zdradzieckiego postrzału w głowę, co stanowi oś całej fabuły - ta opiera się zaś na motywie zemsty, co w kinie gangsterskim jest tematem tyleż oklepanym, co chwytliwym. Przebitki z wywiadów z osobami trzecimi, a także dynamika wstępu w oczywisty sposób budzą skojarzenia z The City of Lost Heaven, ale już sam profil protagonisty, tj. były bohater wojenny, wykazuje bliskie konotacje z Mafią II. Deweloperom z Hangar 13 udało się nawiązać do tradycji serii, a zarazem uniknąć bezpośredniego kopiowania, choć wszystko odbywa się tak naprawdę w obrębie znanych patentów. O dziwo, pozytywnie zaskakuje także kreacja bohatera - i tutaj karny k***s dla osób przygotowujących zwiastuny, bo Lincoln Clay z intra rzeczywiście intryguje, czego nie można stwierdzić bazując wyłącznie na przedpremierowych materiałach.
Seria Mafia zasłynęła ze zdolności do ukazywania przemiany protagonisty pod wpływem rozmaitych, często zupełnie nieoczekiwanych wydarzeń. Tommy Angelo, zwyczajny taksówkarz, stał się przestępcą zupełnie przypadkowo i z chłopca na posyłki, poprzez zaufanego cyngla, awansował na prawą rękę swego Dona. Przez cały ten czas gracz mógł obserwować systematyczną zmianę poglądów i stylu bycia bohatera. Podobnie w przypadku Vita Scaletty, aczkolwiek ten z natury był z prawem na bakier. Lincoln Clay, jak na standardy serii, jest niestety dość jednowymiarowy. Poznajemy go jako faceta niemającego oporów przy wystrzale z dziewiątki wepchniętej w usta oponenta - a cały motyw psychologiczny uproszczono do dalszego spadku zahamowań wskutek wspomnianej wcześniej zdrady. Oczywiście utrata większości bliskich osób przez sierotę (wybaczcie za spoiler) w historii gangsterskiej zawsze kończy się eskalacją przemocy. Tyle tylko, że pretensje o to można mieć wyłącznie do scenarzystów, którzy sami sobie zabili przysłowiowego klina.
Tak czy inaczej, wstęp tłumaczy dosadnie, dlaczego bohater nie jest szablonowym mafiozo końca lat 60 - i muszę przyznać, że po początkowych obiekcjach kupiłem ten motyw. Zacząłem rozumieć postać Lincolna oraz jego zachowanie, również niedbałość o wizerunek. Jakkolwiek dziwacznie to nie brzmi, stary, znoszony mundur w grze spod szyldu Mafia zaczął mieć sens. Lincoln Clay nie chce zostać lokalnym bonzem, stałym bywalcem wystawnych bankietów w New Bordeaux (miasto w którym toczy się akcja, oparte na Nowym Orleanie) - on pnie się po kolejnych szczeblach tylko po to, by zadać ból i cierpienie swym oprawcom. Co oczywiste, potrzebne mu są w tym celu odpowiednie struktury, własna organizacja - ale to zdecydowanie bardziej gang Aniołów Śmierci, niż rodzina mafijna w literackim pojmowaniu. W odróżnieniu od swoich poprzedników, Lincoln Clay nie jest nikomu podległy. Sam ustala zasady i dobiera współpracowników - a ci mają często różne interesy.
Fani serii mogą poczuć się zawiedzeni, ale sens zachowano.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Mafia III - Recenzja gry