Mafia III - Recenzja gry

Mafia III - Recenzja gry

Kiedy Mafia III i Lincoln Clay zdążą zainteresować, czeka nas niemały szok. Wartka akcja z intra kończy się bowiem wrzuceniem gracza do totalnie sandboksowego świata - co mocno wyhamowuje wydarzenia. Od teraz przez kilkanaście coraz dłuższych godzin będziemy jeździć do wyznaczonych punktów na mapie, by przyjąć jakąś misję. Sama idea nie jest niczym szczególnym, jednak realizacja tychże misji to dramat w trzech aktach: nuda, powtarzalność i raz jeszcze nuda. Ktoś w Hangar 13 wpadł na pomysł, że nie trzeba tworzyć rozbudowanych zadań, by uzyskać długą grę. Wystarczy zmusić gracza do wielokrotnego powtarzania tych samych czynności. Sposób prowadzenia kampanii jest, nie bójmy się tego słowa, idiotyczny. Wszystkie misje opierają się na kilku patentach: zabijanie, przesłuchiwanie, niszczenie mienia, kradzież. I teraz najlepsze. Aby uzyskać dostęp do misji faktycznie popychającej fabułę, należy najpierw wykonać kilka(naście) losowych zadań z powyższej grupy, wobec których gracz jest po kilku chwilach zupełnie obojętny. Nie ma tu trzymającego w napięciu prowadzenia historii ani zapadających w pamięć momentów. Swoją drogą, pamiętacie wyścig w "jedynce"?

Mafia III to typowy sandbox polegający na "wyczyszczeniu" mapy.

Autorzy bardzo sprytnie wytłumaczyli wtórność rozgrywki. Lincoln Clay jest żądny zemsty - chce zabić jegomościa trzęsącego całym New Bordeaux. Najpierw musi jednak szczebel po szczeblu usunąć jego współpracowników. Dziwnym trafem każdy z nich, co do jednego(!), pokaże się publicznie dopiero jak odpowiednio osłabimy jego biznes. Wiecie cóż to oznacza? Tak, jeździmy od meliny do meliny, radośnie łamiąc każdy możliwy paragraf, by nasz cel rozdrażniony rozmiarem zniszczeń postanowił nakryczeć na podwładnych. Gangsterów na liście Claya jest dziesięciu, ale każdy z nich ma swoich przydupasów, miniumum dwóch, których trzeba sprzątnąć przed dostaniem się do właściwej ofiary. Istna mordęga. Wszędobylskiej nudy w żadnym stopniu nie ratują liczne misje poboczne - bo są zrobione dokładnie na jedno kopyto. Nie kradniemy wtedy, by wkurzyć jakiegoś bossa... kradniemy po prostu, dla sztuki. A'propos sztuki: Mafia III ma bardzo ciekawe znajdźki w formie obrazów, tylko większość osób zdąży rozwalić klawiaturę zanim doczłapie się do wszystkich. Powód? Patrz wyżej.

Monotonię przełamują właściwie tylko dwie kwestie: zebrania z partnerami i scenki przerywnikowe. Lincoln podczas swojej krucjaty trafia na trzech przestępczych pomocników: haitańską przywódczynię lokalnego gangu, Irlandczyka z zapędami do cudzych samochodów i Vita Scalettę. Narracja wymusza udzielenie im pomocy, co wiąże się z przyjęciem w szeregii bandy Lincolna. Później, wraz z przejmowaniem interesów od pomordowanych konkurentów, będziemy decydować o wpływach naszych sojuszników - to warunkuje rodzaj pomocy, jaki od nich otrzymamy. W rezultacie Lincoln może wezwać wsparcie ogniowe w postaci grupy uzbrojonych gangsterów, zdeponować gotówkę, czy zamówić podstawienie samochodu - wszystko odbywa się telepatycznie, wszak mamy rok 1968 i telefony komórkowe istnieją najwyżej u Lema, a Clay dostaje co tylko zechce w mgnieniu oka. Jeśli zaś chodzi o cutscenki - są ciekawie zrealizowane i dzięki przebitkom z wywiadów na temat bohatera poruszają też tematy z jego przeszłości. Szczerze powiedziawszy, to jedyny powód dla którego kosiłem kolejnych gangsterów. Fabułę zdecydowanie warto poznać.

Ustaliliśmy już, że tytuł nie powala różnorodnością, przez co szybko nudzi. Mafia III może być jednak całkiem satysfakcjonująca pod warunkiem przyjmowania w niewielkich dawkach. Mechanika walki od czasów "dwójki" uległa drobnej ewolucji. Strzelanie oparte na systemie osłon rozbudowano o możliwość cichej eliminacji wrogów, dodając przy tym niesamowicie efektowne egzekucje. Poza typowymi pukawkami z gatunku pistoletów, strzelb, karabinów i PM-ów, Lincoln posiada też nóż bojowy. Nożem tym można zabijać zarówno po cichu, jak i wbiegając na przeciwnika od frontu. Różnorodny arsenał w połączeniu z nieliniowym charakterem misji daje dowolność realizacji celu. Każdego wroga możemy usunąć bez oddawania choćby jednego strzału, a jeśli już zdecydujemy się na strzelanie, to w grę wchodzi eliminacja z dystansu karabinem snajperskim, albo wjazd z drzwiami i zasypanie wrogów ogniem z PM-u. Odchodząc od strzelania, dobre wrażenie robi model jazdy ze statyczną kamerą podczas skrętu, co nadaje scenom filmowości. Każdy samochód prowadzi się nieco inaczej, aczkolwiek nawet tryb symulacyjny jest de facto zręcznościowy, tylko utrudniony bliższą rzeczywistości fizyką. Tradycyjnie, licencji na samochody nie uświadczymy.

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: Mafia III - Recenzja gry

 0