Mountain Everest 60 - Komfort użytkowania
Jeśli dotrwaliście do tego momentu, zapewne zastanawiacie się, jak w rzeczywistości spisuje się Mountain Everest 60. Uspokoję was, jest tak dobrze, jak można oczekiwać po gamingowej klawiaturze mechanicznej za około 1000 złotych, a nawet i lepiej. Głównie za sprawą przełączników, sprawdzają się po prostu wyśmienicie jak na debiutanckie switche. Do testów otrzymałem wariant Linear 45 g - są to przyjemne w pisaniu i graniu mikrostyki o niskim poziomie generowanego hałasu. Zgodnie z danymi dostarczonymi przez producenta mają one punkt aktywacji osadzony na wysokości około 2 mm, natomiast całkowity dystans ich przemieszczenia wynosi 4 mm. Przełączniki te zostały fabrycznie nasmarowane, co szczerze mówiąc, jest wyczuwalne. Switche charakteryzują się niezwykłą płynnością, łatwo można wyczuć próg aktywacji, a przy tym wydają z siebie przyjemny, wytłumiony dźwięk. Stąd też Mountain Everest 60 świetnie powinien sprawdzić się w każdej sytuacji, niezależnie od tego, czy jesteś nocnym markiem, streamerem, biznesmenem lubiącym nowinki technologiczne, e-sportowcem czy zwykłym entuzjastą gier komputerowych.
Tak samo dobrze jak switche sprawują się przycięte i nasmarowane stabilizatory Cherry, które zostały przymocowane do metalowej płyty wierzchniej. Nie mają żadnych problemów z chybotaniem się czy grzechotaniem, zaś ich kultura pracy jest na wysokim poziomie. Kolejnym ważnym aspektem są keycapy, jak już wspomniałem nieco wcześniej, nie są one wybitne, ale uważam je za jedne z lepszych, jakie montuje się w gotowych klawiaturach dla graczy. W dotyku czuć charakterystyczną i przyjemną chropowatą teksturę plastiku PBT. Czcionka jest estetyczna wizualnie oraz nie męczy oczu. Wszystkie nasadki na klawiaturze są równomiernie doświetlone. Jedynymi wadami, jakich udało mi się doszukać, są brak oznaczeń dla skrótów klawiaturowych oraz keycapy na numpadzie, a raczej ich legendy. O ile cyfry są podświetlone idealnie, o tyle funkcje jak Home, Insert, Page Down etc. praktycznie nie świecą się w ogóle. Psuje to poniekąd estetykę, aczkolwiek jest to niewielki detal, do którego na dobrą sprawę nikt z nas raczej nie będzie przywiązywał większej uwagi. Mechanizm regulacji kąta pochylenia Everest 60 może i jest trochę przekombinowany oraz nieco powolny, za to jakże przyjemny. Korzystanie z magnetycznych stopek i dystansów pozwalających je wydłużyć jest bardzo satysfakcjonujące. Zastosowane w nich magnesy neodymowe pewnie trzymają się klawiatury, więc nie musimy się obawiać o ich przemieszczanie się. Warto też dodać, że zarówno dystanse, jak i końcówka stopki, zostały wykonane z metalu, co sprzyja ich wytrzymałości.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Mountain Everest 60. Najlepsza klawiatura mechaniczna do 1000 zł?