W przeciwieństwie do modelu GTX 1080, Nvidia nie chwaliła się zbytnio wynikami O/C tańszego Pascala. Może to i lepiej, bo w przypadku flagowca deklaracje okazały się mocno przesadzone, skazując wszystkich na jęk zawodu. W takim razie jak radzi sobie tysiąc-siedemdziesiątka w wykonaniu Asusa? Odpowiedź brzmi: słabo.
Ciekawostka: W systemie Windows 10, program GPU-Z 0.8.8 nie potrafił wskazać prawidłowych wartości zegarów na sterowniku Nvidia ForceWare w wersji 368.39. Zawsze widniały domyślne.
Maksymalny stabilny offset wynosi zaledwie +60 MHz, a jakakolwiek wyższa wartość skutkuje problemami z ukończeniem prób testowych. Co prawda dzięki GPU Boost 3.0 i wydajnemu schładzaczowi, udaje się przełamać próg 2 GHz, ale już domyślnie „dopalacz” ociera się o tę barierę, oscylując w okolicach 1970 MHz. Zatem wynik w żaden sposób nie imponuje. Sprawa pamięci GDDR5 przedstawia się podobnie, choć matematycznie uzysk jest mimo wszystko większy, bo offset to +400 MHz. Już Nvidia bardzo mocno wyżyłowała rdzeń GP104, natomiast overclocking Asusa właściwie wyczerpał temat. Dla użytkowników nie brudzących sobie rąk O/C, to zapewne plus, zaś dla całej reszty – niekoniecznie.
Asus GTX 1070 Strix Gaming już w chwili wyjęcia z pudełka jest mocno przetaktowany, niestety jest to równoznaczne z wyczerpaniem potencjału krzemu.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test karty graficznej Asus GTX 1070 Strix Gaming - Pascal niereferencyjny