MSI GS65 Stealth Thin 8RF to taki komputerowy mezalians, efekt romansu laptopa dla graczy z biznesowym ultrabookiem. Dwa, wydawałoby się, skrajnie odmienne sprzęty połączono w całość, która nieoczekiwanie przedstawia się naprawdę ciekawie. Odpalenie najbardziej wymagających produkcji dla filigranowego komputerka MSI większego problemu nie stanowi. Ba, pod względem wydajności możemy liczyć na doznania ocierające się o definicję DTR-ów, bo jak inaczej nazwać osiągi przewyższające desktopy z podkręconym akceleratorem GeForce GTX 1060 6 GB na pokładzie. To w dalszym ciągu, pomimo zastosowania karty GeForce GTX 1070 w niskonapięciowym wydaniu Max-Q, poziom nieosiągalny dla lwiej części maszyn stacjonarnych. Mało tego, MSI GS65 Stealth Thin 8RF w scenariuszu biznesowym też powinien spisać się nieźle. W końcu ma bardzo kompetentną matrycę Full HD, potężny 6-rdzeniowy procesor, interfejs Thunderbolt 3 i, co najistotniejsze, wygląda absolutnie dojrzale, nie jak świecąca na prawo i lewo zabawka. Bardzo dobrze wypada przy tym akumulator. Czas pracy na baterii, zwłaszcza w typowo biurowych zastosowaniach, które wymagają największej mobilności, stoi na przykładnie wysokim poziomie. Czego chcieć więcej? No dobra, MSI GS65 Stealth Thin 8RF laptopem idealnym nie jest, i to niestety z wielu powodów.
MSI GS65 Stealth Thin 8RF stanowi próbę połączenia laptopa dla graczy z biznesowym ultrabookiem. Efekt tego mezaliansu jest ciekawy, ale dyskusyjny pod względem praktycznego zastosowania. Ustalona na 9599 złotych cena także nie zachęca, a pamiętajmy, że komputerek ma dysk o pojemności ledwie 256 GB.
Wyliczankę zacznijmy od tego, że choć gabaryty obudowy są niezwykle skromne, bateria zaś - pojemna, to jednak w terenie nie pogramy zbyt komfortowo, przez okrutnie grzejącą się obudowę. Właściwie to nawet przyjemność grania stacjonarnego jest dyskusyjna, bo w okolicach kluczowej sekcji WSAD sprzęt potrafi dosłownie parzyć. Pomaga założenie ogranicznika szybkości animacji, ale wtedy szkoda marnującej się 144-hercowej matrycy. W dalszej kolejności razi dysk o pojemności ledwie 256 GB - bardzo szybki, ale zbyt mały dla współczesnych gier. Dość przeciętne są też urządzenia wskazujące, zwłaszcza touchpad wraz ze swą monolityczną budową, utrudniającą operowanie przyciskami. No i sama sensowność całego przedsięwzięcia pt. Stealth Thin ostatecznie zaczyna zastanawiać. Otrzymujemy sprzęt wydajnościowo bezkonkurencyjny w swej kategorii wagowej, ale w ogólnym rozrachunku słabszy od innych podobnie wycenionych laptopów dla graczy. Tymczasem wysoką mobilność ciężko praktycznie spożytkować. Statystyczny gracz laptopowy i tak wybierze klasycznego DTR-a, natomiast w biznesie lepiej sprawdzi się sprzęt ściśle stworzony pod tym kątem, z gwarancją on-site, itd. Łączenie tych obydwu gałęzi należy docenić, lecz efekt to głównie ciekawostka. Stąd pozwalam sobie wystawić cztery "oczka" z nagrodą Wydajność, ale bez wyraźnej i jednoznacznej rekomendacji.
MSI GS65 Stealth Thin 8RF
To zdecydowanie najwydajniejszy "ultrabook" na rynku (6-rdzeniowy procesor i GeForce GTX 1070 Max-Q), bardzo dobra matryca 144 Hz, niezłe głośniki i ponadprzeciętny mikrofon, efektywny układ chłodzenia, masa wynosząca raptem 1,88 kg z baterią, podświetlona klawiatura z obsługą makr i profili, doskonała jakość wykonania, przyzwoicie długi czas pracy na baterii, oprogramowanie Dragon Center
Dysk o pojemności zaledwie 256 GB, irytujący touchpad (przyciski), wyraźnie nagrzewająca się obudowa, stosunek wydajności do ceny, utrudniona rozbudowa
Cena (na dzień 18.05.2018): 9599 zł
Gwarancja: 36 miesięcy
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test laptopa MSI GS65 Stealth Thin 8RF – Ultragamingbook?