Monitor odwiedził redakcję w szarym kartonie, który wyróżnia się tym, że... w ogóle nie stara się wyróżnić. Monochromatyczne zdjęcie produktu, prezentacja zaimplementowanych funkcji w formie miniaturowych ikonek, żadnych danych technicznych. Oprawa graficzna nie przyciągnie ani entuzjasty żądnego szczegółów technicznych, ani stereotypowego klienta marketu nie dla idiotów. Wewnątrz, obok samego monitora, znajdziemy: element podstawy, dokumentację, kabel D-Sub i co ciekawe, zewnętrzny zasilacz.
Dygresja: mamy 2016 rok, karty graficzne powoli odchodzą od sygnału analogowego, a producenci z uporem maniaka dorzucają do monitorów, zwłaszcza ekonomicznych, wyłącznie kabel D-Sub - choć ten jest droższy w produkcji od HDMI. Tak, zdaję sobie sprawę, że chodzi o pozbycie się zapasów magazynowych.
Przygotowanie VX229H do pracy jest banalnie proste. Wystarczy za pomocą szybkośrubki dokręcić stopę - i gotowe. Skompletowany monitor prezentuje się zaskakująco dobrze. Nie uświadczymy tutaj grubego obramowania, ani topornej podstawy - tak bardzo charakterystycznych dla najniższego segmentu cenowego. Zastosowane tworzywo niechętnie zbiera odciski palców, cechując się głęboko matową, porowatą powierzchnią. Wyróżnia się jedynie listwa umieszczona pod ekranem, której faktura naśladuje szczotkowane aluminium. Sama matryca została pokryta powłoką antyodblaskową (Anti-Glare). Ziarnistość jest niska.
Już na wstępie zdążyłem napomknąć, że opisywany monitor udaje bezramkowy. Asus ocenia grubość obramowania na 0,8 mm, niemniej należy pamiętać jeszcze o tzw. martwym polu, czyli kilkumilimetrowej przestrzeni oddzielającej obraz od krawędzi obudowy. Próżno tu zatem doszukiwać się jakiegoś odchylenia od panujących norm. Tradycyjnie dolna ramka jest najszersza, i posiada naniesione logo producenta oraz legendę do OSD. Samo sterowanie odbywa się przy pomocy dotykowych punktów - nie jest to zbyt wygodne rozwiązanie, bo dotknięcia bywają czasem nierejestrowane.
Według Asusa podstawa została zaprojektowana na wzór zegarów słonecznych - i faktycznie inspiracja jest widoczna. Pierścienna stopa prezentuje się nietypowo, a zarazem elegancko. Stabilność konstrukcji jest przyzwoita. Jeśli coś się chybocze, to jest to element łączący stopę z obudową matrycy - nie podstawa jako całość. Możliwości regulacji ograniczają się do kilkunastostopniowego wychylenia ekranu w płaszczyźnie horyzontalnej, jednak to po prostu standard w klasie ekonomicznej. Największym minusem jest brak otworów na uchwyt w standardzie VESA, co uniemożliwia wymianę podstawy lub zastosowanie uchwytu naściennego.
Z racji braku możliwości powieszenia na ścianie, złącza I/O wyprowadzone prostopadle do matrycy nie przeszkadzają - a nawet ułatwiają instalację okablowania. Wyjścia video są łącznie trzy: 1x D-Sub (VGA) i 2x HDMI 1.4. Do tego dochodzi audio Jack obsługujący wbudowane głośniki stereo i złącze DC. Zasilacz jest w tym przypadku zewnętrzny, co wobec jego gabarytów, porównywalnych z połową paczki papierosów, stanowi dyskusyjną decyzję. Wracając do głośników, grają one dość czysto, jednak zdecyzowanie zbyt cicho. Basu nie stwierdzono.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora Asus VX229H - stylowy IPS w niskiej cenie