Test płyty głównej ASRock Fatal1ty Z270 Gaming K6

Demontaż radiatorów oraz plastikowych osłon jest w przypadku Fatal1ty Z270 Gaming K6 czynnością bardzo prostą, co oczywiście wynika z faktu, że wszelkie elementy przymocowane są za pomocą śrubek. Sprawdźmy, jakie komponenty zastosowano w testowanej płycie.

Jeśli chodzi o sekcję zasilania, to jej sercem jest kontroler PWM ISL95824, który natywnie wspiera sześć faz w konfiguracji 4+2, odpowiednio dla rdzeni oraz zintegrowanego GPU. Wtórują mu trzy sterowniki MOSFET ISL6625A, co w połączeniu z trzema kolejnymi wbudowanymi w ISL95824 daje razem sześć sztuk. Tak więc de facto mamy do czynienia ze zdublowanymi sześcioma fazami, gdzie podwojono zarówno tranzystory, jak i cewki. Jeśli o MOSFET-y chodzi, to mamy czternaście sztuk PZ0903BK oraz dziesięć PK618BA. Te pierwsze układy są dla mnie zagadką, nie odnalazłem niestety specyfikacji czy jakichkolwiek informacji odnośnie oficjalnych limitów pracy. Natomiast każda sztuka PK618BA może dostarczać prąd o natężeniu dochodzącym do 15/150 A (w trybie ciągłym/impulsowym przy 25 °C). Ogółem mogę powiedzieć, że sekcja jest bardziej niż wystarczająca dla procesorów Skylake/Kaby Lake.

Mostek PCH został umieszczony w pobliżu portów SATA, co jest typową lokalizacją tegoż układu. Producent do transferu ciepła zastosował, dość niespodziewanie, termopad zamiast najczęściej spotykanej pasty termoprzewodzącej. Jako, że Z270 do chipsetów gorących zdecydowanie nie należy, nie ma to żadnego praktycznego znaczenia.

Układ chłodzenia składa się z trzech aluminiowych radiatorów. Jeden z nich zajmuje się chłodzeniem mostka PCH, zaś kolejne dwa, połączone ciepłowodem, dbają o optymalne warunki pracy sekcji zasilającej. Transfer ciepła z tych ostatnich zapewniany jest przez termopady.