Jeżeli miałbym scharakteryzować MSI B350M Mortar za pomocą jednego słowa, to powiedziałbym po prostu, że jest przyzwoita. Z jednej strony można rzec "tylko tyle", a z drugiej "aż tyle". W gruncie rzeczy bierze się to stąd, że dotychczas testowane przeze mnie Mortary były płytami w pewien sposób wyróżniającymi się z tłumu, podczas gdy tutaj jest raczej dość standardowo. Pierwszą rzeczą, która stała się przyczyną drobnego zawodu, była specyfikacja, o czym już pobieżnie napomknąłem we wcześniej części artykułu. Trochę szkoda, że nie zastosowano tutaj kontrolera LAN produkcji Intel, który był już wykorzystywany przez firmę MSI w tej linii produktów. Boli również mała liczba portów SATA oraz kompletny brak USB 3.1 mimo obsługi tego standardu przez chipset. Większość nabywców raczej nie będzie z tego powodu narzekać, ale warto mieć te sprawy na uwadze. B350M Mortar broni się nieco bardziej rozbudowanym układem audio z kompletem wyjść, ale chyba każdy wolałby szerszą paletę interfejsów. Na duży plus wypadają z kolei wyniki testów rzeczywistych, gdzie dzisiejszy bohater wypadł bardzo solidnie, w każdym wypadku prezentując równy poziom, co do którego trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Cieszy także znacząca poprawa czasu bootowania - widać, że MSI nie próżnuje, stale ulepszając firmware swoich produktów, co jest istotną zaletą. Mam nadzieję, że powoli zaczyna być widać, o co mi chodziło na samym początku niniejszego podsumowania.
MSI B350M Mortar to solidna płyta dla procesorów AMD Ryzen, której główna wada to pewne niedostatki w specyfikacji. Niemniej jednak zdecydowanie warto ją mieć na uwadze podczas decyzji zakupowych.
Jeśli chodzi o kwestie czysto programowe, to UEFI jest dobrze dopracowane. Wszystkie dostępne opcje działają poprawnie i bezproblemowo. Oczywiście pewną bolączką jest brak regulacji zegara bazowego, ale do tego powinniśmy się już przyzwyczaić na platformie AM4 - tutaj ta opcja zarezerwowana jest wyłącznie dla najdroższych konstrukcji i nie spodziewałbym się rychłej odmiany. Trochę szkoda również programu Command Center, który wciąż wymaga podstawowych ulepszeń, takich jak chociażby zmiana mnożnika bez konieczności restartu komputera, z czym konkurencyjne rozwiązania (AI Suite III, EasyTune) problemów nie mają. Mam nadzieję, że MSI poprawi ten aspekt w najbliższym czasie. Sprawa sekcji zasilającej jest kolejnym istotnym aspektem omawianej konstrukcji. B350M Mortar mogę określić jako akceptowalną w tym względzie w cenie około 400 złotych. Dostajemy dokładnie to, za co zapłacimy, czyli komponenty, które poradzą sobie z overclockingiem, o ile nie będziemy nadmiernie szaleć z napięciami (zalecam maksymalnie 1,3 V dla ośmio-, 1,35 V dla sześcio- i 1,4 V dla czterordzeniowów) i zapewnimy odpowiedni nawiew w okolicach VRM. W ogólnym rozrachunku oceniam więc B350M Mortar na cztery gwiazdki. Tak jak wcześniej pisałem, to przyzwoita płyta, którą warto mieć na uwadze podczas zakupów. W zasadzie szkoda tylko, że nie wyróżnia się z tłumu wzorem poprzednio testowanych Mortatów, ale to wciąż solidny zawodnik w tej półce cenowej.
MSI B350M Mortar
Niskie zużycie energii, akceptowalny czas bootowania, cztery sloty RAM, przyzwoicie dopracowane UEFI, porty COM i LPT, akceptowalny (w tej cenie) podsystem audio, podświetlenie LED, wysoka jakość wykonania, diagnostyczne diody LED, rozsądne możliwości podkręcania procesora...
... ale okupione bardzo wysokimi temperaturami sekcji (wskazany nawiew na radiator), brak regulacji taktowania bazowego, tylko jedna kość BIOS-u, mało portów SATA, brak USB w wersji 3.1, drobne niedociągnięcia w rozplanowaniu laminatu
Cena (na dzień 30.05.2017) : 399 zł
Gwarancja: 36 miesięcy
Sprzęt do testów dostarczył:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test płyty głównej MSI B350M Mortar