Testowany sprzęt zapakowany jest w niewielkich rozmiarów pudełko, utrzymane w kolorystyce łączącej odcienie szarości z niewielką ilością czerwieni i koloru pomarańczowego, składających się na logo procesorów Ryzen. Na opakowaniu przeczytamy podstawowe informacje na temat znajdującego się wewnątrz procesora, czyli taktowanie oraz ilość pamięci podręcznej, a także spis załączonych akcesoriów. Obok właściwego CPU, producent dostarcza standardowy zestaw dodatków wydania BOX: system chłodzenia, instrukcję obsługi i naklejkę na obudowę.
Fabryczny cooler to najsłabsza odmiana Wraith o nazwie Stealth. Mamy tutaj bardzo mały, aluminiowy radiator, który bezpośrednio styka się z procesorem, bez wykorzystywania w tym celu miedzianej podstawy. Wentylator o średnicy 90 mm potrafi rozpędzić się do 2500 obr./min. i, paradoksalnie, nawet przy tej prędkości obrotowej generuje hałas daleki od uciążliwego. Jak całość spisuje się w praktyce? Można rzec, że - pomimo kompaktowych rozmiarów - bardzo dobrze. Przy fabrycznych ustawieniach CPU rozgrzał się do zaledwie 51 °C w "wygrzewaczu" LinX, co dobrze wróży w temacie OC. Jeśli zaś o wspomniane podkręcanie chodzi, cóż, zdaję sobie sprawę, że robię tutaj drobny spoiler, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;-) Mianowicie, po rozkręceniu wentylatora do wspomnianych 2500 RPM, nie miałem żadnych problemów z ustabilizowaniem wartości 3,8 GHz @ 1,35 V, przy temperaturach oscylujących w okolicach 70 °C w pełnym obciążeniu, czyli podczas renderingu czy konwersji wideo. Osiągnięta wartość jest tylko o włos niższa od tej, którą udało mi się uzyskać na potężnym zestawie Noctua NH-D14, tak więc Ryzena 5 1400 można spokojnie podkręcać na BOX-ie, nie narażając się przy tym na utratę słuchu i inne dolegliwości.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test procesora AMD Ryzen 5 1400. Najtańszy w rodzinie, ale czy dobry?