Test Roccat Kone XP Air - Jest dobrze, ale mogłoby być nieco lepiej…

Test Roccat Kone XP Air - Jest dobrze, ale mogłoby być nieco lepiej…

Roccat Kone XP Air - Jakość wykonania

Jak można by oczekiwać po myszce kosztującej około 850 złotych, która sygnowana jest logiem marki Roccat wykonanie jest na bardzo dobrym poziomie, chociaż na wstępie przyznam, że istnieje pewne pole do poprawy, ale o tym opowiem wam za chwilę. Tworzywo, z którego odlano kadłubek już przy pierwszym kontakcie, sprawia pozytywne wrażenie.  Gryzoń jest dosyć masywną myszką, gdyż waży on 99 gramów, no i niestety przydałoby się w jego wypadku popracować trochę nad zbalansowaniem masy, ponieważ tył jest zdecydowanie cięższy od przodu, co przekłada się na to, jak mysz zachowuje się na podkładce.

Gładka wierzchnia powłoka Kone XP Air jest przyjemna w dotyku, nie palcuje się i oferuje nam dobrą przyczepność, tak samo zresztą, jak przetłoczone boczne ścianki. Czuć, że mamy tu do czynienia z produktem premium, a nie gryzoniem o bazarowej jakości plastiku, który sprawia wrażenie, jakby miał rozpaść się w dłoni. Warto też wspomnieć o bardzo ciekawej palecie kolorystycznej białej edycji tej myszy. Przyciski oraz elementy ozdobne są tutaj szare, reszta kadłubka śnieżno biała, a grzbiet myszy dodatkowo posiada efekt szronu tudzież czarnego lodu, co w praktyce oznacza tyle, że z nieprzezroczystego szarego koloru przechodzi on w transparentną powłokę, która skrywa pofalowane dyfuzory wewnątrz myszki, rozpraszające podświetlenie RGB i nadające mu niespotykanej dotąd w żadnej innej myszce głębi. Oczywiście, niektórzy z was mogą uznać to za kicz, ale osobom, które lubią takie smaczki na pewno pojawi się błysk w oku na widok Roccat Kone XP Air.

Z drugiej strony tak cudownie nie jest już w przypadku samego spasowania, gdyż co prawda w teście wytrzymałości myszka bezproblemowo zniosła nacisk, to ujawnił się niepożądany mankament, jakim jest chrupanie lub raczej strzelanie lewego panelu bocznego, gdy mocno naciśniemy go w tylnej części myszy. Być może jest to kwestia mojej sztuki (w końcu rynek myszek komputerowych znany jest z tego, że kontrola jakości sprzętów często kuleje), ale na pewno warto jest zwrócić na to uwagę po zakupie i odpakowaniu swojego gryzonia, być może wasza sztuka również będzie nie najlepiej spasowana.

Pomijając to drobne potknięcie reszta aspektów zdaje się być bez skazy. Mamy tu dobrej jakości ślizgacze wykonane z czystego teflonu (tylko nie zapomnijcie z nich zdjąć folijek ochronnych), w ilości 4 sztuk włącznie z pierścieniem wokół oczka sensora. Ich rozłożenie wygląda następująco: Dwa duże ślizgacze (jeden z tyłu, drugi z przodu), jeden mniejszy po boku, z prawej strony i oczywiście wspomniany wcześniej cieniutki pierścień wokół sensora. Dzięki temu mysz w żadnym punkcie nie szura podstawą o podłoże (na przykład podkładkę lub blat biurka). Oprócz tego producent wygospodarował też schowek na transmiter radiowy 2.4 GHz, nad którym znajduje się kolejne wcięcie z żeńskim portem, tym razem służące do ładowania, gdyż Roccat Kone XP Air, jak już zresztą dobrze wiecie, w zestawie przychodzi do nas z podstawką ładującą (mouse dock).

Nie zabrakło też rzecz jasna nieco bardziej tradycyjnego złącza… mysz nadal możemy podpiąć za pośrednictwem wtyku USB-C umiejscowionego na froncie urządzenia. A skoro już mowa o podłączaniu, to przewód zasilająco-komunikacyjny, będący częścią zestawu akcesoryjnego Kone XP Air może i nie powala swoją giętkością, ale jest na przyzwoitym poziomie, chociaż czuć, że nadal mamy tu do czynienia z gumowym kablem w elastycznym oplocie (a więc nie jest to stricte “Paracord” a jego daleka imitacja - mogłoby być zatem lepiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę wysoką cenę myszki).

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Roccat Kone XP Air - Jest dobrze, ale mogłoby być nieco lepiej…

 0