Pamięć półprzewodnikowa jest na tyle popularna, że wchodzi w skład każdego nowego komputera z wyższej półki. Wiadomo, że wyposażenie sprzętu w tej klasy produkt przyśpiesza start systemu, kopiowanie plików czy choćby wczytywanie gier. Warto także przypomnieć, że rodzaj zastosowanego dysku na wpływ na ilość FPS w grach. Zakupienie SSD daje nam większy komfort w produkcjach branży rozrywkowej. Stosunkowo niedawno udowodniłem ten fakt tutaj. Ostatnio na łamach ITHardware.pl pojawiały się wysoko kosztowne produkty, które zapewniały dużą przestrzeń na dane lub niebotyczną prędkość. Nie każdy zdecyduje się na zakup nośnika w cenie ponad 500 zł. W tej cenie można kupić procesor - mózg komputera. Osoby pragnące nabyć zestaw za nieduże pieniądze stoją przed ciężkim wyborem. Polega on na tym, czy kupić nośnik oparty o pamięci flash, czy nadal męczyć się z dyskiem talerzowym. Tak, praca na dysku HDD względem SSD to katorga. Kto raz zainstaluje system na pamięci półprzewodnikowej, ten nigdy z niej nie zrezygnuje na poczet talerzowca. Najtańszymi dyskami na rynku z gamy SSD są te oparte na kościach TLC. Nie oferują one niebotycznej wydajności, jednak są i tak dużo szybsze od HDD. Ten artykuł skierowany jest dla typowych cwaniaków rynku. Dla osób, które chcą kupić coś super w niskiej cenie. Tym razem postanowiłem przetestować chyba najpopularniejszy dysk o pojemności 256 GB. Swój popyt zawdzięcza przede wszystkim niewygórowanej cenie, a także uchodzi za nośnik o wysokiej wydajności. Jest nim ADATA SU800, a więc przedstawiciel kości 3D TLC. Powinien on być złotym środkiem pomiędzy dyskami TLC a MLC. Czy tak jest? Zapraszam do lektury!
Kto raz zainstaluje system na pamięci półprzewodnikowej, ten nigdy z niej nie zrezygnuje na poczet talerzowca.
Przy kupnie dysku SSD pod system, jak również gry i aplikacje, szczególną uwagę zwracamy przede wszystkim na cenę zakupu nośnika o danej pojemności. Wersje 240-256 GB wydają się najbardziej uniwersalne, jeśli chodzi o ilość przestrzeni użytkowej w odniesieniu do ceny zakupu. Stąd też taki, nie inny dobór modeli do zestawienia. Kolejną, nie mniej ważną, kwestią jest wydajność operacyjna osiągana na małych plikach, czyli zapis/odczyt 4-512 kB, bowiem to właśnie ten czynnik sprawia, że SSD-ki deklasują mechaniczne odpowiedniki. Warto również zadbać o synchroniczne kości pamięci, które są sporo wydajniejsze od kości asynchronicznych. Dodatkowo, sugeruję przeanalizować ilość możliwych operacji wejścia/wyjścia IOPS oraz maksymalne wartości odczytu i zapisu sekwencyjnego, aczkolwiek należy przy tym pamiętać, że producenci lubią koloryzować rzeczywistość, podając często odczyt szczytowy zamiast uśrednionego, a to ma się nijak do realnego użytkowania.
Nośniki często opisane są także poprzez żywotność, zwaną inaczej deklarowanym okresem bezawaryjnej pracy (MTBF). Ponownie nie sztuką jest znaleźć dysk o wysokim współczynniku MTBF. Często jednak długa deklarowana żywotność nie idzie w parze z równie długą gwarancją. Producent obiecuje, dajmy na to, milion godzin bezproblemowego działania, ale małym druczkiem dokłada informację o ciasnym limicie zapisu danych, którego przekroczenie skutkuje utratą gwarancji. Niechlubny prym wiodą w tej kategorii właśnie najtańsze modele oparte na pamięciach TLC. Ostatnią, moim zdaniem, istotną sprawą jest oprogramowanie układowe. Historia pokazała, że wiele SSD-ków miało liczne problemy tytułem wadliwego firmware'u. Wybierając produkt dla siebie, warto przeczesać Internet w poszukiwaniu ewentualnych skarg pod adresem softu, by potem uniknąć nieprzyjemności.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Czy tani SSD może być dobry? Test ADATA SU800 256 GB