Gigabyte Aorus KD25F korzysta z popularnego systemu podświetlenia W-LED, które wspierane jest przez technologię Flicker-free, czyli zasilanie przetwornicą prądu stałego (potwierdzają to testy z wykorzystaniem rejestrowania obrazu za pomocą smartfona). Pozwala to wyeliminować męczący dla naszych oczu efekt migotania obrazu. Postawienie na układ zasilania w oparciu o przetwornicę DC spowodował jednak, że zakres regulacji podświetlenia nie jest zbyt imponujący, a chodzi nam przede wszystkim o jego dolny próg. Minimalna wartość luminancji wynosi około 65 cd/m2 i o ile większość użytkowników raczej nie schodzi poniżej wartości 100 nitów w praktycznym użytkowaniu, to jednak dla wąskiego grona odbiorców, w tym największych nocnych marków, może być to nieco zbyt wysoki wynik. Jeśli zaś chodzi o jednorodność, to jakość monitora w tym zakresie nie odbiega od innych konsumenckich konstrukcji dostępnych na rynku. W testowanym egzemplarzu czerń okazała się cierpieć na typowo niebiesko-żółte przebarwienie charakterystyczne dla monitorów z białymi diodami (i powłoką fosforową). Było to widoczne zarówno wzdłuż prawej, jak i lewej krawędzi ekranu i przełożyło się na wyraźnych odchyłach luminancji w tym rejonach. Tak czy inaczej, trzeba pamiętać, że jest to kwestia, która mocno może się różnić pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami i choć w naszej sztuce nie wygląda to najlepiej, to jednak widzieliśmy już gorsze przypadki.
Rzeczywista jasność względem ustawień w OSD, w trybie SDR
100%
425,87 cd/m2
90%
393,98 cd/m2
80%
362,35 cd/m2
70%
329,84 cd/m2
60%
296,79 cd/m2
50%
262,76 cd/m2
40%
227,72 cd/m2
30%
179,50 cd/m2
20%
142,28 cd/m2
10%
103,76 cd/m2
0%
64,33 cd/m2
Jednorodność bieli w poszczególnych skrawkach ekranu
Pokaż / Dodaj komentarze do: Gigabyte Aorus KD25F - test monitora z matrycą 240 Hz