Glorious to znana i lubiana marka, która zapoczątkowała cały boom na ultralekkie myszki oraz na przestrzeni ostatnich kilku lat zdawała się za każdym razem wyprzedzać o krok swoją konkurencję pod względem nowinek technologicznych i rozwiązań, oferowanych w swoich produktach. I choć nie brak wokół niej ciągłych kontrowersji, pokroju głośnego rebrandingu, którego nie można było jednoznacznie nazwać sukcesem, chociażby ze względu na niezbyt ciepłe przyjęcie nowego wyglądu logo, które zdaniem wielu po prostu straciło swój urok. Kolejną kwestionowaną decyzją było uruchomienie programu Glorious Forge, czyli nowego modelu sprzedaży produktów polegającego na tzw. Group buy (zakup grupowy).
Raczej nie nazwał bym Glorious Model O Pro pełnoprawnym następcą Glorious Model O Wireless, na to miano z całą pewnością zasłużył sobie nadchodzący Glorious Model O 2, na którego przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać.
Działa to na podobnej zasadzie co platformy crowdfundingowej, pokroju Kickstartera. Najpierw producent wypuszcza informacje o nowym projekcie i uruchamia zbiórkę zamówień, kończącą się zgodnie z wyznaczonym zawczasu terminie. Natomiast dopiero po jej zakończeniu rozpoczyna się produkcja, a następnie realizacja złożonych zamówień. Cały proces jest tak bardzo nielubiany ze względu na to, że tracimy czas, czekając na produkt, który w momencie składania zamówienia nawet jeszcze nie istnieje, kupujemy dany sprzęt w ciemno, gdyż nawet recenzenci muszą pokornie odczekać swoje w kolejce, aby go dostać i ze względu na to, że ten model sprzedaży to swego rodzaju pułapka mająca na celu sztuczne zwiększać atrakcyjność produktu ze względu na jego ekskluzywność (sprzęty z GB produkowane są w małym, a co za tym idzie limitowanym nakładzie, po skończeniu się czasu na składanie zamówień nie możemy już zamówić ani jednej sztuki więcej, gdyż produkt ten nie wchodzi do masowej produkcji. Sprzęt z GB będzie można dorwać z drugiej ręki, ale musimy się liczyć z tym, że taki zakup będzie obarczony wyższą kwotą, niż u źródła.
Glorious Model I - test nowego pogromcy myszek Logitech G502 i Razer Basilisk?
Jednym z owoców tego bądź co bądź kontrowersyjnego modelu sprzedaży jest właśnie bohaterka mojej dzisiejszej recenzji, mysz Glorious Model O Pro, czyli można by rzec flanker lub lifting, kultowego już Glorious Model O Wireless. Gdyż pełnoprawnym następcą raczej bym go nie nazwał, na to miano z całą pewnością zasłużył sobie nadchodzący Glorious Model O 2, na którego przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać. Na papierze Model O Pro prezentuje się dosyć podobnie do swojego starszego kuzyna, chociaż widać, że poza elektroniką wygląda znacznie lepiej na każdej możliwej płaszczyźnie. Przede wszystkim zmianom uległ design, zredukowano masę i pozbyto się podświetlenia, a do tego wszystkiego w końcu otrzymaliśmy nowe, dużo ciekawsze wersje kolorystyczne, zamiast oklepanej czerni i bieli. To oczywiście tylko część ze zmian, jakie przebył Model O Pro, ale długo by było wymieniać, a my nie mamy tyle czasu, by omówić je wszystkie we wstępie, dlatego zapraszam was do dalszej części artykułu, gdzie zgłębimy fenomen Glorious Model O Pro i odpowiemy sobie na pytanie, czy warto jest pokusić się o zakup z drugiej ręki tej limitowanej kolekcji myszy.
Specyfikacja Glorious Model O Pro
- Wymiary: około 128 × 66 × 38 mm (L x W x H)
- Waga: około 55g
- Rozdzielczość Max: 19,000 DPI
- Sensor: Glorious BAMF (optyczny)
- Maksymalna prędkość: 11.43 m/s (400 IPS)
- Opóźnienie: 1ms
- Częstotliwość próbkowania: 1,000 Hz polling rate (USB / 2.4 GHz)
- Przyciski: 6 (programowalne)
- Lift-off Distance (LOD): 1mm min
- Opóźnienie kliku: 2.08ms
- Połączenie: 2.4 GHz (USB dongle, lag-free wireless), USB-C (Glorious Ascended Cable)
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Glorious Model O Pro - Świetny flanker Glorious MOW, ale czy wart swojej ceny?