Nothing Phone (1) - premiera roku czy może… nic specjalnego? 

Nothing Phone (1) - premiera roku czy może… nic specjalnego? 

Nothing Phone (1) - możliwości fotograficzne

Rzut oka na tylny panel i już wiadomo, że Nothing postanowiło nie podbijać sztucznie liczby dostępnych obiektywów - do dyspozycji mamy więc 50 MP obiektyw główny z matrycą Sony IMX766 (f/1.9) z PDAF i OIS oraz 50 MP obiektyw szerokokątny z matrycą Samsung JN1 (f/2.2) z AF, którym towarzyszy pojedyncza lampa LED, a do kompletu mamy też 16 MP kamerkę przednią Sony IMX471 (f/2.45). 

Aplikacja aparatu jest bardzo prosta i intuicyjna, bo wszystkie najważniejsze elementy mamy na wierzchu - po włączeniu apki naszym oczom ukazują się tryby fotografowania, tj. zwolnione tempo, wideo, zdjęcie, portret i więcej, pod którym kryją się poklatkowy, pano (panorama), makro i ekspert (niestety nie możemy zmienić ich kolejności), a dodatkowe opcje dla każdego z nich wyciągamy za pomocą strzałki u góry ekranu. Mamy też zintegrowany Obiektyw Google oraz możliwość korzystania z interfejsu Glyph jako dodatkowego podświetlania przy gorszych warunkach - warto też wspomnieć o czerwonej diodzie LED, która informuje otoczenie o tym, że nagrywamy film (można ją wyłączyć).

Jeśli zaś chodzi o same zdjęcia, to obiektyw główny przy dobrych warunkach dostarcza naprawdę zadowalające efekty, które mogą rywalizować nawet z droższymi konstrukcjami. Zdjęcia są ostre, szczegółowe, kolory naturalne i przyjemne dla oka, a zakres tonalny szeroki. Co prawda regularnie zdarzają się fotki, z którymi coś jest nie tak - ochłodzone, zbyt przetworzone czy nieostre, ale w ogólnym rozrachunku nie ma co narzekać. Do dyspozycji mamy też zoom cyfrowy, który musi nam zastąpić teleobiektyw i jeśli tylko trzymamy się domyślnego powiększenia 2x, to wszystko jest w porządku oraz efekt bokeh generowany software’owo, który również działa bez zarzutu. 

Ponarzekać można jednak nieco na sposób implementacji trybu nocnego, którego w normalnych warunkach po prostu nie można znaleźć - pojawia się bowiem w postaci małej ikony na ekranie, kiedy warunki oświetleniowe wskazują na noc. To nieintuicyjne i niewygodne, ale na szczęście Nothing Phone (1) dobrze radzi sobie po zmroku w trybie automatycznym, więc nie musimy bawić się z aparatem w kotka i myszkę. 

Drugi obiektyw to jednostka szerokokątna, która również pozwala na wykonanie dobrych ujęć. Zdjęcia tracą trochę na ostrości i szczegółowości w stosunku do aparatu głównego, ale zakres tonalny jest w porządku, a fotki pozbawione są zniekształceń. Nieco irytuje jednak fakt, że w zależności od warunków kolory są tu nieco podbite względem obiektywu głównego albo wręcz przeciwnie, dużo bledsze. Od razu miałam wrażenie, że podobnie zachowywał się inny recenzowany przeze mnie niedawno smartfon i szybko okazało się, że miałam rację, a chodzi o realme GT 2 Pro, które zostało wyposażone w dokładnie taki sam zestaw aparatów - efekty są niemal bliźniacze. 

16 MP kamerka przednia również daje radę, bo zdjęcia są pełne szczegółów (nawet za bardzo), ostre, z przyjemnymi dla oka kolorami - fani opcji upiększania mogą poczuć jednak pewien niedosyt, bo te ograniczają się do naturalnie wyglądającego wygładzania.

W przypadku nagrywania mamy do dyspozycji maksymalnie 4K w 30 klatkach dla obu obiektywów ze wsparciem EIS, a w przypadku jednostki głównej także OIS:

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Nothing Phone (1) - premiera roku czy może… nic specjalnego? 

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł