Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

Pulsar Xlite V2 Wireless - Jakość wykonania

Świetnym przykładem na to, że "nisza może lepiej" jest samo wykonanie Pulsar Xlite V2 Wireless. Jego jakość jest po prostu fenomenalna. W trakcie testów szczerze nie miałem się do czego przyczepić, nawet do przewodu typu paracord - na które to najczęściej lubię ponarzekać ze względu na ich niesatysfakcjonującą giętkość, jak na coś określające się mianem "supergiętkiego kabla", "paracordu" czy "przewodu typu sznurówka". Zaś kable, które pochwaliłem w swoich recenzjach, można by policzyć na palcach jednej dłoni.

Rozpocznijmy zatem od wierzchniej powłoki - zapewnia nam bardzo stabilny i kontrolowany chwyt, ze względu na wysoki poziom tarcia, a przy tym jest przyjemna w dotyku, nie palcuje się oraz posiada lekko wyczuwalną teksturę. Xlite V2 Wireless nie ma nawet najmniejszych problemów ze spasowaniem, co zresztą wykazał test siły. Ściskając mysz z całej siły od góry i z boków nie byłem w stanie wykrzesać jakiegokolwiek skrzypnięcia, a konstrukcja nawet się nie poruszyła. Dopiero naciskając sam spód gryzonia, jak trafnie zauważył kolega po fachu z konkurencyjnej redakcji, można było odnotować, że da się go lekko wcisnąć do środka. Aczkolwiek, należy zauważyć, że de facto nie ma to najmniejszego znaczenia. Po pierwsze spód to najbardziej odchudzone miejsce w Pulsar Xlite V2 Wireless, więc logiczne jest to, że będzie on najdelikatniejszym elementem kadłubka. Z drugiej strony jest on na tyle mocny i stabilny, że nie musimy się obawiać, iż cokolwiek złego się z nim stanie. W końcu raczej żaden gracz nie trzyma myszki do góry nogami czy celowo się nad nią nie znęca. Zaś trzymając ją w prawidłowej pozycji tzn. na podkładce / blacie tak jak przewidział producent (no i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem) nie będziemy w stanie "wgiąć" podstawy do środka, gdyż nacisk naszej dłoni jest rozkładany równomiernie wzdłuż całej konstrukcji, a nie punktowo jak ma to miejsce w teście siły.

Przyciski główne są dobrze wyprofilowane, a także wzorowo osadzone i dopasowane do znajdujących się pod nimi przełączników. W przypadku Pulsar Xlite V2 Wireless nie ma mowy o żadnym, nawet najmniejszym chybotaniu się łopatek. Stanowią one integralną część grzbietu myszki, co jest o tyle ciekawe, że zazwyczaj tego typu przyciski mają większą tendencję do chybotania się, niż na przykład łopatki stanowiące odrębny moduł i mogące być odpowiednio przymocowane oraz skorygowane za pomocą śrub i innych elementów mocujących (mowa tu na przykład o przyciskach w Logitech G Pro x Superlight czy Vaxee NP-01). Jednakże jak widać dzięki staraniom projektantów, dobrej implementacji i kontroli jakości można pozbyć się tego problemu kompletnie. Pozostaje jednak pytanie jak zniosą one próbę czasu, gdyż w łopatkach scalonych przekładane naprężenia zazwyczaj są znacznie większe niż w "odciętych" modułach, a jak wiadomo, elementy plastikowe wraz z wiekiem potrafią się osłabiać. Z drugiej strony patrząc po całokształcie wykonania i jakości tworzywa sztucznego, z którego wyprodukowano mysz, możemy być raczej spokojni, że nic złego z kadłubkiem się nie stanie. Zwłaszcza że na rynku myszek istnieje niezliczona ilość produktów o tym samym mocowaniu, a przypadki ich pęknięć są nieliczne, ponadto najczęściej występują one w tanich gryzoniach o kiepskiej jakości tworzywa.

Klawisze boczne, podobnie jak w SPC Gear LIX / GEM czy Xtrfy M4 zostały wyprofilowane na kształt "banana". Aczkolwiek są one na tyle szerokie i wysunięte, że powinny przypaść do gustu praktycznie każdemu użytkownikowi. Nawet tym, którzy niekoniecznie przepadają za takim układem. W porównaniu do wersji V1 i V1.5 modelu Xlite z bocznych paneli częściowo zniknęła perforacja, a przynajmniej tam, gdzie palce stykają się z urządzeniem, tym samym efektywnie podnosząc komfort użytkowania. Pod spodem zaś, tak jak wspominałem nieco wcześniej, znajdziemy znacznie odchudzoną podstawę, przez której otwory łatwo zajrzeć do wnętrza Pulsar Xlite V2 Wireless. Dzięki czemu można oszacować, że pomimo filigranowej wagi 59 gramów mysz posiada bardzo gruby, jak na tak lekki sprzęt kadłubek. Aczkolwiek tak ekstremalnie niska masa odbija się kosztem pewnych wyrzeczeń, w tym wypadku jest to brak wnęki na przechowywanie transmitera radiowego na czas transportu. Ciekawym elementem jest naniesiona na powierzchnię płytki PCB dioda SMD RGB, która pełni w myszy funkcję informacyjną. Po pierwsze powiadamia nas o aktualnie używanej wartości DPI (Domyślnie jest to kolor ciemno-niebieski odpowiadający 800 DPI). Po drugie w momencie gdy myszka dla graczy osiągnie 10 % poziomu naładowania ogniwa zasilającego, dioda zacznie migać z określoną częstotliwością. Następnie po podłączeniu urządzenia kablem zasilającym kolor podświetlenia zmieni się na żółty, który również będzie migać, informując nas o trwającym procesie ładowania akumulatora o pojemności 300 mAh. Jak udało mi się zaobserwować, ogniwo od 0 do 100% ładuje się w około 2 godziny. Gdy to osiągnie swoją maksymalną pojemność energetyczną, światełko z powrotem zmieni kolor na ten, który przypisany jest dla obecnie używanej wartości DPI.

A skoro już o akumulatorze mowa, pozwala nam na nieco ponad tydzień użytkowania (ok. 8-9 dni) na jednym cyklu ładowania. Oczywiście ten scenariusz odnosi się do normalnego, racjonalnego korzystania z gryzonia i nie zakłada, że każdego dnia będziemy spędzać po 24 godziny na dobę przy komputerze. Dlatego warto jest mieć to na uwadze, gdyż w tym wypadku podany przeze mnie wynik jest średnią, jaką udało mi się osiągnąć na Pulsar Xlite V2 Wireless grając po 3 - 8 godzin dziennie i wykorzystując go do celów niezwiązanych z gamingiem jak na przykład obróbka zdjęć, czy przeglądanie wyników wyszukiwania w internecie. Kolejnym ważnym aspektem jest pochwalony przeze mnie w pierwszym akapicie tego działu przewód zasilający o nazwie "superflex". Już samo nazewnictwo kabla stawia poprzeczkę bardzo wysoko, jednak jak się okazuje, producent faktycznie dołożył starań, aby zaserwować nam świetny, fabryczny kabel USB-C, który swoją giętkością przebija większość paracordów w konkurencyjnych produktach. Zanim przejdziemy do kolejnej sekcji, poświęćmy jeszcze odrobinę czasu ślizgaczom. Pulsar Xlite V2 Wireless posiada parę sporych rozmiarów łyżew (nie uwzględniając małego pierścienia wokół "oczka" sensora), które umieszczone są po obu krańcach myszki dla graczy. Tylna ma kształt litery 'C' zaś przednia wypełnionej literki "D". Z podobnego układu i kształtu ślizgów korzysta chociażby Logitech G Pro x Superlight / G Pro Wireless czy myszy od Zowie. Ponadto stopki poślizgowe zostały wykonane z czystego PTFE (teflonu), posiadają lekko zaokrąglone rogi (tak zwane 2,5 D) i mają grubość około 0.6 mm, co jest bardzo satysfakcjonującą wartością.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

 0