Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

Pulsar Xlite V2 Wireless - Komfort użytkowania

Pulsar Xlite V2 Wireless należy do kategorii myszek asymetrycznych. Swoim kształtem przypomina on dobrze znaną i cenioną przez graczy konstrukcję Zowie EC-2 czy równie niszowego co Pulsar, G-Wolves Sköll. Dzięki przyjemnemu coatingowi i świetnej ergonomii urządzenie leży w dłoni pewnie, a przy tym zapewnia nam pełną swobodę ruchów oraz fantastyczną przyczepność. W porównaniu do perforacji w kształcie plastra miodu, którą spotkać możemy niemalże w każdej ultralekkiej myszce dla graczy, podłużne otworki w Xlite V2 Wireless zdają się być prawie że niewyczuwalne pod dłonią, a przynajmniej nie w takim stopniu jak honeycomb. Jednocześnie zapewniają one dobrą wentylację dla dłoni, stąd też nawet osoby mające problemy ze zwiększoną potliwością powinny odnotować zauważalną poprawę komfortu. Pulsar Xlite V2 Wireless ze względu na swoje duże rozmiary 122.66 × 66.17 × 42 mm nie jest jednak myszką dla każdego. Najlepiej sprawdzi się ona jako sprzęt dla osób o średnich/dużych dłoniach. Natomiast posiadacze małych powinni zainteresować się Pulsar Xlite V2 mini Wireless, który posiada identyczną specyfikację, za to został znacznie pomniejszony do 117 × 64 × 40 mm i waży 55 gramów zamiast 59 - co jest jego dodatkowym atutem. W obu przypadkach najlepiej sprawdzą się na nich chwyty palm, claw i relaxed claw. Ze względu na szerokość łopatek śmiało możemy też zastosować technikę butterfly clicku, zaś drag click jest możliwy do wykonania, ale jego efekty nie będą tak dobre jak w SPC Gear LIX Plus Wireless czy Roccat Kain Aimo 200.

Skoro kwestię kształtu i chwytów mamy z głowy, to pora przyjrzeć się przyciskom. LPM i PPM pracują bezbłędnie, jak już wspominałem nie ma mowy o jakimkolwiek chybotaniu się łopatek, nie występuje tu pre- ani też posttravel. Zaś implementacja przełączników Kailh GM 8.0 jest najlepsza wśród myszek opartych o ten sam model switchy, jakie do tej pory miałem okazję testować. W praktyce zdają się być znacznie lżejsze niż na papierze, klika się je bardzo przyjemnie, są chrupkie i wydają przyjemny dla ucha dźwięk. Ponadto zważając po odczytach siły nacisku, są one ze sobą parowane na etapie produkcyjnym, gdyż oba switche aktywują się dokładnie po przekroczeniu 65 gramów (w punkcie środkowym łopatki). Natomiast przyciski boczne operują pod kwadratowymi tactile microswitchami MWK. Z początku nie byłem do nich pozytywnie nastawiony, gdyż w działaniu kojarzą mi się one nieco z tanim feelingiem budżetowych myszek dla graczy pokroju produktów marki Delux. Aczkolwiek przy dłuższym użytkowaniu zacząłem zauważać ich pewne zalety. Zdecydowanie przewyższają one jakością i działaniem mikrostyki LXA znane z Deluxa. Przełączniki są ciche, bardzo łatwo jest wyczuć ich próg aktywacji, w końcu cechują się wysokim tactility. A do tego w przeciwieństwie do przełączników Kailh Square silent czy właśnie LXA wcale nie są takie ciężkie. Ich implementacja jest równie dobra co w przypadku LPM i PPM, klawisze nie chyboczą się, nie mają problemów z pre- oraz posttravelem, a ponadto gdziekolwiek nie naciśniemy, zawsze pracują z tą samą siłą. Dlatego, pomimo że osobiście wolę klasyczne przełączniki boczne produkcji na przykład Kailh czy Huano, to śmiało mogę przyznać, iż MWK wcale od nich nie odstają, są po prostu inne i trzeba się z nimi polubić - to znaczy, albo je pokochamy albo znienawidzimy.

Scroll oparto o 14 mm enkoder F-Switch (Brązowy z różowym rdzeniem wewnątrz łożyska). Jego kultura pracy jest na bardzo wysokim poziomie, rolka przewijania nie wydaje z siebie praktycznie żadnego dźwięku. Chociaż z drugiej strony opór, jaki stawia jest znikomy, za to każdy z poszczególnych stopni pozostaje nadal wyczuwalny i co najważniejsze precyzyjny. Dzięki czemu nie powinniśmy odnotować żadnych przypadkowych przewinięć. Pod scrollem znajdziemy średnio-ciężki przełącznik Huano w czarnej obudowie z niebieskim przyciskiem o szacunkowej żywotności 10 milionów kliknięć. Stąd też nic dziwnego, iż wałek wymaga przyłożenia nieco większej siły, aby aktywować znajdujący się pod nim mikrostyk. Warto dodać, że wydawany przez niego dźwięk jest wytłumiony i nie irytuje. Przechodząc dalej, zgodnie z odczytami wagi precyzyjnej Pulsar Xlite V2 Wireless waży równo 59 gramów, czyli dokładnie tyle, ile podaje producent. Ślizgacze są jednymi z najlepszych, jakie miałem okazję testować. Poruszają się płynnie, bez żadnych szarpnięć oraz można je sklasyfikować do kategorii szybkich, ponadto nawet po dłuższym czasie użytkowania, gdy są już mocno wytarte, nie spowalniają znacząco. Niestety producent nie podaje, jaki jest konkretnie maksymalny zasięg łączności radiowej, aczkolwiek jak wynika z testów, wynosi on od około 10 do 12 metrów. Na jego skuteczne działanie nie wpływają też żadne obiekty jak obudowa komputera, meble czy ściany.

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Oto myszka idealna i to właśnie na nią czekaliście. Recenzja Pulsar Xlite V2 Wireless

 0