O co biega?
Znam osoby, które z zamiłowaniem śledzą wszelkie niuanse fabularne serii Resident Evil, ale trzeba uczciwie przyznać, że historia nigdy nie stanowiła mocnego punktu serii i nie inaczej jest w tym przypadku. To dość prosta historia o początkach epidemii zombie ze stereotypowymi postaciami i kiepskimi dialogami, choć druga część nie raczy nas taką toną absurdów z jakimi mieliśmy do czynienia w późniejszych odsłonach, co uznać trzeba za plus. Podobnie jak trzymanie się antycznej zasady trzech jedności, czyli miejsca, czasu i akcji, dzięki czemu śledzenie opowieści nie nastręcza żadnych problemów i gracz jest w nią bardziej zaangażowany. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj główni bohaterowie, zarówno początkujący policjant Leon S. Kennedy, jak i młoda Claire Redfield, która trafia do Raccoon City, by odnaleźć brata Chrisa, nie należą do charyzmatycznych oraz wybitnie ciekawych postaci, a rzucane przez nich teksty często przyprawiają o lekkie zażenowanie. Sam więc byłem zdziwiony, że historia RE 2 wciągnęła mnie na tyle, że śledziłem ją z zainteresowaniem do samego końca (pomagał także fakt, że niewiele pamiętałem z oryginału) i kibicowałem postaciom, które próbują przetrwać w swoim piekle na ziemi, jakim okazało się Raccoon City, a w szczególności komisariat policji, w którym toczy się lwia część przygody.
Tu warto odnotować jedną bardzo istotną kwestię - na początku gry wybieramy naszą postać, Leona lub Claire i dokonujemy pierwszego przejścia. W zależności od postaci, w scenariuszach zachodzą istotne zmiany i każdy z bohaterów odwiedza unikalne dla siebie miejscówki, ma dostęp do innych pomieszczeń na komisariacie, inaczej rozwiązuje zagadki czy spotyka inne postaci na swojej drodze. Choć zasadniczo ich historia w bardzo dużej mierze się pokrywa, to jednak różnice są naprawdę istotne. Co więcej, po ukończeniu pierwszej kampanii danym protagonistą, zyskujemy dostęp do kolejnej drugą postacią (second run), która pokazuje w nieco skróconej wersji wydarzenia z jej perspektywy. Dlatego też pierwsze przejście (8-10 godzin) koniecznie trzeba uzupełnić o second run (4-5 godzin), by otrzymać pełny obraz historii. A osoby, które będą chciały poznać pełny obraz gry i wycisnąć z niej wszystkie soki, powinny przejść RE 2 cztery razy (po dwa każdą postacią), tym bardziej, że za taki wysiłek czeka pewna nagroda :) Oznacza to, że otrzymujemy przynajmniej 12 godzin zabawy, co jak na standardy gatunku jest dobrym wynikiem (choć daleki jestem od oceniania jakości gry na podstawie jej długości). Żałuję jedynie, że zrezygnowano z ciekawego systemu Zappingu, w którym nasze poczynania w pierwszym podejściu miały wpływ na drugi scenariusz.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Resident Evil 2. Survival i horror w najlepszym wydaniu