SteelSeries Prime Mini Wireless - Komfort użytkowania i sterownik
Ergonomię recenzowanej myszki zachwalałem już na samym wstępie, jednak kształt tego gryzonia jest na tyle dobry i przemyślany, że zasługuje na poświęcenie mu zdecydowanie większej uwagi. Pomimo że na pierwszy rzut oka SteelSeries Prime Mini Wireless może wydawać się trochę kanciasta i grubo ciosana, to już przy pierwszym kontakcie to wrażenie szybko zmienia się w zdumienie, jak dobrze trzyma się tę bryłę. Wszystkie skosy, łuki i wgłębienia wyprofilowano w przemyślany sposób. Są one delikatne i smukłe, próżno tu doszukiwać się agresywnych linii. W tym tkwi cały sekret tego niesztampowego, a zarazem innowacyjnego kształtu, który tak dobrze leży w dłoni. Pozytywnie oceniam także profil łopatek, posiadających drobne żłobienie, które pomaga wygodnie ułożyć palce. No dobrze, ale dla kogo szczególnie jest on skierowany? SteelSeries Prime Mini Wireless najlepiej sprawdzi się u osób ze średnimi bądź małymi dłońmi, przy zastosowaniu chwytów claw, relaxed claw lub palm (ze względu na wysoko osadzony grzbiet i łagodny spadek).
Kabel zasilający jak na fabryczny przewód jest zadowalający, chociaż nie tak elastyczny jak prawdziwy paracord. Z drugiej strony przy myszce działającej w trybie bezprzewodowym raczej nie będzie on często w użytku. Chociażby dlatego, że na jednym cyklu ładowania (przy standardowych ustawieniach podświetlenia) wbudowany akumulator Prime Mini Wireless powinien wytrzymać około 90-100 godzin użytkowania, a samo ładowanie od 0 do 100% trwa mniej niż 40 minut. Na koniec dodam tylko, że tak jak wspominałem wcześniej, łyżwy sprawują się wzorowo, testowane na kilku różnych podkładkach o innych parametrach ślizgu nie wykazały żadnych problemów. Za każdym razem ślizg był płynny, bez efektu szarpania, szurania, a na podkładkach próżno było doszukiwać się jakichkolwiek śladów ocierania o materiał.
Skoro omówiłem już wszystkie kwestie odnośnie samego komfortu użytkowania SteelSeries Prime Mini Wireless, to przyszła pora na małe sprostowanie, dlaczego na łamach dzisiejszej recenzji nie zdecydowałem się uwzględnić szczegółowego opisu sterownika SteelSeries GG na dedykowanej mu odrębnej stronie (tak jak mam to w zwyczaju w przypadku wszystkich testów myszek). Głównym powodem był fakt, że zrobiłem to już dwukrotnie, a różnice między detalami w oprogramowaniu dla Prime, Prime+, Prime Wireless oraz Prime Mini Wireless są na tyle marginalne, że nie warto po raz kolejny szczegółowo zagłębiać się w każdą funkcję. Dlatego jeśli jesteście ciekawi, jak to wszystko dokładnie działa lub zwyczajnie po raz pierwszy macie styczność ze środowiskiem SteelSeries GG, to zapraszam was do zapoznania się z moim trochę bardziej szczegółowym omówieniem wspomnianej aplikacji pod tym linkiem. Tu skupię się na opisaniu kilku różnic - pierwszą z nich są dwie opcje dedykowane trybowi bezprzewodowemu, kontrolowane za pomocą suwaka włącz/wyłącz. Mowa rzecz jasna o inteligentnym trybie podświetlenia odpowiadającym za wyłączanie iluminacji scrolla, gdy mysz jest w ruchu oraz trybie oszczędzania energii, który lekko kastruje mysz na rzecz mniejszego poboru prądu, a więc wyższej wydajności energetycznej i dłuższego czasu pracy na baterii. Oprócz tego możemy kontrolować, po jakim czasie braku aktywności mysz przejdzie w stan uśpienia lub wyłączy się jej podświetlenie. Natomiast trzecią i zarazem ostatnią zmianę stanowi przeniesienie opcji kontroli podświetlenia do nowej dedykowanej zakładki.
Pokaż / Dodaj komentarze do: SteelSeries Prime Mini Wireless - test świetnej myszki dla graczy w nowej, mniejszej wersji