Asus wyposażył Striksa w mocną sekcję zasilania i rozbudowane, trójwentylatorowe chłodzenie. Można zatem założyć, że ani projekt płytki drukowanej, ani tym bardziej temperatury robocze nie ograniczą potencjału testowanego GTX-a 1060. Trzeba jednak pamiętać, z jak wysokim fabrycznym O/C mamy do czynienia. Strix Gaming w chwili wyjęcia z pudełka osiąga stabilne 2 GHz na rdzeniu.
Wysokie fabryczne O/C nigdy nie szło w parze z imponującym buforem na manualne działania, ale tutaj mamy wyjątek.
Efekt manualnych prób imponuje. Wymaksowanie Power Limitu pozwala uzyskać offset na poziomie +80, co przekłada się na realne taktowanie w grach równe 2126 MHz. Zatem przyrost wynosi dokładnie 6,3% - przy tak wysokiej fabrycznej częstotliwości jest to niezłe osiągnięcie. Przypomnę: Zotac GTX 1060 AMP zanotował maksymalnie 2012 MHz. Widać wyraźnie, ile daje mocna sekcja zasilania Asusa. Pamięci GDDR5 udało się podciągnąć do 2347 MHz, uzyskując przepustowość 225,3 GB/s. Również pod tym względem Strix zawstydza przytoczonego wcześniej rywala. Wyniki są naprawdę dobre i co istotne, w pełni stabilne. Taktowanie rdzenia ani na moment nie spada poniżej najwyższego pułapu.
Co tu komentować - liczby mówią same za siebie. Asus GTX 1060 Strix Gaming to pierwsza tysiąc-sześćdziesiątka w moich rękach, której udało się przełamać barierę 2,1 GHz.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test karty graficznej Asus GTX 1060 Strix Gaming - Pascal nie taki ekonomiczny